Nadszedł dzień Sądu! Raków po 5 meczach w europejskich pucharach ma szansę oficjalnie zakwalifikować się do rozgrywek Ligi Konferencji. Pomimo jednobramkowej przewagi mecz z Gent z pewnością nie będzie łatwy. Czy podopiecznym Marka Papszuna uda się po raz kolejny zaskoczyć i awansować dalej?
Raków wygrał poprzedni mecz wynikiem 1-0 grając przed własna publicznością. Ciężko jednak powiedzieć, że zagrali oni świetne zawody. Ekipa z Belgii była w tym meczu o niebo lepsza piłkarsko, ale to jednak klub z Częstochowy jest w lepszej sytuacji przed rewanżem. Kluczem do ich sukcesu jest niezwykle szczelna obrona. Jak na razie nie stracili oni żadnej bramki w europejskich pucharach, a grają w nich już od 2 rundy eliminacji. Owszem, ofensywa Rakowa nie powala, ale trzeba pamiętać, że to właśnie przez kiepską defensywę kluby z Polski najczęściej odpadają z międzynarodowych rozgrywek. W drużynie Marka Papszuna nie ma się o co martwić w tym aspekcie. Nawet gdy przeciwnik przebija się przez ich szyki obronne czeka na niego prawdziwy gigant – Vladan Kovacević. Bośniak jest jednym z głównych czynników, przez które Raków nie traci wielu goli. Poza kilkoma świetnymi paradami w ciągu regulaminowych 90 minut, bramkarz Rakowa dwa razy stał się królem konkursu jedenastek, a gdy sędzia podyktował (swoją drogę niekoniecznie słusznego) karnego w ostatnich minutach dogrywki meczu z Rubinem po raz kolejny okazał się bohaterem. Wybierając wyłącznie spośród piłkarzy można go uznać ojcem obecnego sukcesu Rakowa.
Gent tak jak wcześniej wspominałem było lepsze, ale zawiodła ich własna nieskuteczność oraz elektryczność w obronie (notabene właśnie przez nią padła bramka). Raków to drużyna, przeciwko której nikt nie chciałby odrabiać strat. O ile ich trener już wcześniej skupiał się na trzymaniu szczelnej defensywy, tak dziś najprawdopodobniej zwróci na to szczególną uwagę. Przy dobrych wiatrach mecz ten będzie wyglądał, jak bicie głową w niezniszczalny Częstochowski mur. Gdyby jednak Belgowie przebili się przez fortyfikację drużyny z Polski mieli byśmy mały problem. Wielka gwiazda Rakowa – Ivi Lopez w europejskich rozgrywkach wydaje się być cieniem samego siebie. Często przechodzi obok meczu, jest niewidoczny i skrajnie nie aktywny. Dziś ma szansę odkupić wszystkie swoje winy. Gdybyśmy zobaczyli go za kilka godzin w pełniej okazałości nikt nie rozpamiętywał by mu nieudanych meczów z Suduvą czy Rubinem Kazań. Zresztą nie tylko on musi wspiąć się na wyżyny koncentracji. Niezależnie od tego, czy dziś na dziewiątce zagra Musiolik, czy Gutkovskis zarówno jeden, jak i drugi muszą zagrać tak, jakby nie było jutra. Wiemy, że ostatnio mają dość spore wahania formy, ale dziś nie ma na to miejsca, dziś każdy musi być w 100% przygotowany i zdeterminowany, aby awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji.
Gent ma przewagę o tyle, że ich kadra będzie gotowa do gry w optymalnym zestawieniu za to w Rakowie sytuacja nie wygląda już tak kolorowo. Nie zgrają Tomas Petrasek, Igor Sapała, Ben Lederman oraz Zoran Arsenić, a występ Wiktora Długosza jest bardzo niepewny.
Czy pomimo tych problemów ekipie Marka Papszuna uda się awansować dalej? Czy będziemy mieć dwie polskie drużyny w europejskich pucharach? Dowiemy się już z ostatnim gwizdkiem sędziego Aliyara Aghayeva.
Transmisja: 20:00 TVP Sport