aq1nabsqazk1drbhzpocj4aqfwnwwtfy

Dziś zwycięstwo to formalność – San Marino vs Polska zapowiedź

Już dziś o 20:45 reprezentacja Polski zmierzy się na wyjeździe z drużyną narodową San Marino. Futbol jest piekielnie nieprzewidywalny, boisko często weryfikuję zdecydowanych faworytów, ale w tym przypadku trzeba przyznać, że porażka z San Marino posiadając taką przewagę jest praktycznie awykonalna.

San Marino to jedna z najsłabszych drużyn w naszej grupie eliminacji do mistrzostw świat. O to miano może walczyć z Andorą, ale jak na razie przegrywa tę wojnę znajdując się na ostatnim miejscu z bilansem bramkowym 0-12. Porównując z nimi naszą reprezentację, można dojść do jednoznacznego wniosku: Jeżeli nie wygramy, będzie to ośmieszenie na skalę globalną. Według serwisu „Transfermarkt” łączna wartość piłkarzy z reprezentacji San Marino wynosi ok. 1 mln euro podczas gdy w Polsce wynosi ona 266 mln. Znajdują się oni na 209 miejscu w rankingu FIFA, co czyni ich drugą najgorszą reprezentacją na całym globie(z zarejestrowanych).

Zespół ich ciężko nazwać w 100% zawodowym. Został on sklejony z piłkarzy grających w narodowej lidze (która swoją drogą jest na podobnym poziomie co reprezentacja) i w niższych ligach włoskich. Ich najlepsi gracze to zawodnicy występujący na poziomie Serie C i D. Mowa tu o bramkarzu Benedettinim, napastniku Nicoli Nannim oraz o skrzydłowym Filipo Berardim, który przy okazji jest ich najlepiej wycenianym graczem. Pech jednak chciał, że Berardi nie będzie w stanie wystąpić w tym spotkaniu z powodu kontuzji. Nam nie powinno robić to szczególnej różnicy, ale z perspektywy kibiców San Marino jest to ogromna strata. Zarówno, jak i Albania ich drużyna jest bardzo Włoska. Nic w tym dziwnego, skoro spora ilość zawodników wywodzi się z Italii, a ich trener przez wiele lat trenował drużyny z niższych lig włoskich. Nigdy nie trenował on jednak drużyny z TOP-u. Jego szczytem było prowadzenie Salernitany, czy Bresci przez bardzo krótki okres.

Reprezentacja Polski w tym spotkaniu musi skupić się na wygranej, nie poświęcając przy tym dużych pokładów sił. Już w środę czeka nas mecz z Anglią, także nie możemy pozwolić sobie, aby podczas spotkania wygranego praktycznie przed samym jego rozpoczęciem przytrafiła się jakakolwiek poważna kontuzja. Z tego też powodu wątpię, aby trener Sousa postanowił wystawić na ten mecz swoje najcięższe działa. Wielu piłkarzy najprawdopodobniej odpocznie, a w ich miejsce pojawia się nieco mniej doświadczeni zawodnicy. Liczę przede wszystkim na trójkę debiutantów: Bartosza Slisza, Jakuba Kamińskiego oraz Nicole Zalewskiego. Poza Zalewskim, który pierwotnie został powołany do reprezentacji piłkarze Lecha i Legii trafili do niej za pomocą „dzikiej karty”. Plaga kontuzji sprokurowała potrzebę dowołania kilku nazwisk najlepiej z ekstraklasy więc panowie dostali swoją szansę. Jakub Kamiński to zawodnik, który był niebywale blisko powołania na pierwotną listę. Jego brak oburzył naprawdę wielu ekspertów. Dziś najprawdopodobniej będzie miał szansę udowodnić swoją przydatność i być może powalczyć o jego przyszłość w kadrze. Bartosz Slisz już raz był powołany przez Paulo Souse. Widać, że Portugalczyk ceni sobie umiejętności tego środkowego pomocnika, ale mimo wszystko ostatni nie dał mu szansy na grę. Z racji ogromnych barków w środku pola niewykluczone, że okazję tą dostanie właśnie z San Marino. Nicola Zalewski za to, to zawodnik nieco specyficzny. Został on powołany, mając znikomą styczność z dorosłą piłką. Sam selekcjoner po wypowiedziach daję do zrozumienia, że jego wprowadzanie do kadry nie jest najłatwiejsze. Mimo wszystko zważywszy na to, że został on powołany w głównej mierze po to, aby „zaklepać” go dla naszej reprezentacji (posiada on także włoskie obywatelstwo) niewystawianie go miałoby się kompletnie z celem. Bardzo możliwe, że zostanie on wypuszczony z ławki w drugiej połowie no, chyba że zobaczymy go w arcyważnym spotkaniu z Anglią, ale lekko mówiąc, nie byłbym zwolennikiem tak kontrowersyjnego pomysłu.

Rola Roberta Lewandowskiego najprawdopodobniej będzie nieco mniejsza niż w starciu z Albanią. Nasz kapitan raczej nie zagra pełnych 90 minut, o ile w ogóle zobaczymy go na boisku. Wystawianie go na mecz z rywalem o wiele gorszym, rywalem, który będzie ratował się wieloma faulami, byłoby dość nieodpowiedzialne. Trzeba także dodać, że boisko, na którym dziś zagramy, jest niezbyt jakościowe i gra na nim także powoduje pewne ryzyko urazu. Sam stadion w Serravalle jest jednak dla nas bardzo szczęśliwy. Graliśmy na nim 4 razy i za każdym z nich San Marino musiało pogodzić się z porażką. Nasz bilans bramkowy na tym obiekcie wynosi 12-1. Arena ta jest także bardzo ważnym miejscem w całej historii polskiej piłki. To właśnie tutaj w 2008 roku debiutancką bramkę dla naszej kadry zdobył młody wówczas anonimowy w Europie napastnik – Robert Lewandowski.

Ostatni mecz naszej reprezentacji nie był zbytnio satysfakcjonujący. Owszem, wygraliśmy go aż 4-1, ale styl, w jakim osiągnęliśmy ten wynik, pozostawiał wiele do życzenia. Kadra Sousy czeka na pewną weryfikację wartości po euro, na pokazanie, że mecz z Albanią nie był przypadkiem, ale ciężko powiedzieć, że dziś może ją dostać. Pokonanie San Marino to czysta formalność. Nikt nie będzie zachwycał się zbytnio nad wysokim zwycięstwem, ale jeżeli jakimś cudem nie uda się wygrać, selekcjoner zostanie medialnie zjedzony.

Czy debiutanci pokażą się z dobrej strony? Czy San Marino będzie w stanie nam się w jakikolwiek sposób postawić? Na te i inne pytanie odpowiedź dostaniemy już za kilka godzin.

Sędzia: Gestranius M. (Fin)

Stadion: San Marino Stadium (Serravalle)

Transmisja: TVP 2, TVP Sport