09.05.2021 GRODZISK WIELKOPOLSKI , PILKA NOZNA (FOOTBALL), PKO BANK POLSKI  EKSTRAKLASA ( PKO EKSTRAKLASA POLISH LEAGUE ), SEZON 2020/2021 DERBY MECZ (GAME) WARTA POZNAN - SLASK WROCLAW 
NZ  PIOTR TWOREK  
FOTO JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT
 / NEWSPIX.PL
---
Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl 
mail us: info@newspix.pl
call us: 0048 022 23 22 222
---
Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Warto, co się z tobą stało?! – czyli kilka słów o drużynie, której nie da się oglądać

Warta Poznań nie jest tą samą Wartą, jaką pamiętamy z zeszłego sezonu. Można było się spodziewać, że obecna kampania będzie dla nich nieco trudniejsza niż poprzednia – wszak utrzymanie się w ligowej czołówce, jest dla beniaminka często o wiele trudniejsze niż same do niej dotarcie. Mimo wszystko regres, jaki zaliczyła ekipa Piotra Tworka, jest wręcz przeraźliwy. W tym momencie meczów Warty po prostu nie da się oglądać!

Jaka jest skala problemu?

Samo stwierdzenie, że meczów Warty nie da się oglądać, jest sporym uogólnieniem. Nie zmienia to faktu, że jest ono, jak najbardziej trafne. Biorąc pod uwagę, chociażby ich 2 ostatnie mecze, po prostu nie można dojść do innego wniosku. Pojedynki z Górnikiem Zabrze, czy z Teramlicą Nieciecza to spotkania, w których zeszłoroczna Warta byłaby zdecydowanym faworytem. Obecnie cudem unika porażki z Termalicą i zostaje całkowicie zdominowana w Zabrzu. W ostatnich 3 meczach średnia ich celnych strzałów na bramkę przeciwnika, wynosi 3. Wskaźnik xG również u nich nie powala, Warta jest według niego dopiero 15 drużyną w lidze. Trudno nie pokusić się o porównanie do rundy jesiennej poprzedniego sezonu, w której ich sytuacja także kolorowa nie była. Mimo wszystko tamta Warta wydawała mi się o wiele bardziej charakterna.

Drużyna Piotra Tworka przez kilka pierwszych kolejek nie wyglądała najgorzej. Po remisach z Pogonią, czy Śląskiem (obie drużyny brały udział w eliminacjach do europejskich pucharów) i meczu z Górnikiem Łęczna osoby, które całkiem realnie typowały Warte do spadku, zostały wyśmiane. Warta bowiem osiągała naprawdę ciekawe wyniki. Niestety z tygodnia na tydzień, widać było ogromny regres. Ich całkowite załamanie formy przyszło po przegranym 0-2 meczu z Legią Warszawa, meczu, w którym potrafili się postawić i daleko mi od stwierdzenia, że zostali zdominowani. Wiadomo, Legia była lepsza, ale miała swoje problemy. Później porażka z Radomiakiem, którą wówczas można było określić wypadkiem przy pracy, wyszarpany remis z Jagiellonią, w którym byli widocznie słabszą ekipą, aż w końcu ostatnie 2 mecze, które obnażają wszystkie problemu klubu z Poznania.

Brak Makany Baku

Makana Baku to postać, która mimo krótkiego okresu spędzonego w Warcie na długo zawita w pamięci kibiców. W dużej mierze to właśnie dzięki niemu, klub z Poznania był w stanie przejść tak diametralną transformację w rundzie wiosennej. Po jesieni Warta na dobrą sprawę zajmowała bardzo zbliżone miejsce w tabeli do aktualnego, bowiem piastowali dopiero 14 pozycję. Ich gra także wyglądała niewiele lepiej, przez co byli brani za jednego z potencjalnych kandydatów do spadku. W zimowym oknie transferowym wykonali jednak ruch, który zmienił podejście do tej drużyny o 180 stopni. Do klubu przeszedł 23-letni skrzydłowy, który w niemieckim Holstein Kiel nie mógł przebić się nawet na ławkę rezerwowych, podczas gdy jego brat brylował w barwach Wolfsburga. Warta postanowiła wypożyczyć Niemca i dać mu szansę na pokazanie swoich niewątpliwe sporych umiejętności. Zawodnik z miejsca stał się podstawowym piłkarzem „Zielonych”. W 13 meczach strzelił 6 bramek i zaliczył 2 asysty. Wprowadził do Poznania świeżość w ofensywie, świeżość, dzięki której Warta do ostatniej kolejki realnie walczyła o miejsce w lidze konferencji. Niestety wypożyczenie dobiegło końca, a z racji tego, że Warta nie jest finansową potęgą, nie była w stanie wykupić tego niesamowitego grajka. Podchody pod niego robiły kluby nawet o możliwościach o wiele większych takie, jak Lech Poznań czy Raków Częstochowa, ale bezskutecznie. Ostatecznie Baku wybrał tureckie Gotzepe, z którym żaden polski klub nie mógłby się równać pod względem warunków finansowych.

W drużynie Piotra Tworka zapadła wielka konsternacja. Głównym celem transferowym stało się zastąpienie niemieckiego skrzydłowego, ale nie było to takie proste. Warta nie mogła sobie pozwolić jednak na sprowadzenie zawodnika o podobnej klasie. Wybór ostatecznie padł na wychowanka Anderlechtu – Milana Corryna. Trzeba przyznać, że Belg profilem bardzo przypomina Makane Baku. Jest bardzo dynamiczny, potrafi dryblować, dobrze czuję się w pojedynkach 1vs1. Mimo wszystko, widać dość klarownie, że nie jest to ten sam poziom. Został sprowadzony ze słowackiego AS Trencin, w którym był jedną z ciekawszych postaci, ale nie można było o nim mówić w kategorii gwiazdy ligi. Po przejściu do ekstraklasy gra w kartkę. Zaliczył jeden wybitny występ z Górnikiem Łęczna, ale nie było to ogromnym wyzwaniem na tle tak mało jakościowej drużyny. Poza tym spotkaniem ciężko wyróżnić go w jakikolwiek wyraźny sposób. Miewa momenty, w których potrafi zdynamizować grę swojej drużyny, ale obecnie nie można porównywać go do Makany Baku.

Z racji lekkiego niewypału na początku przygody Corryna w Poznaniu postanowiono sprowadzić kogoś w roli alternatywy dla Belga. Tym kimś jest solidny ligowiec z Ligue 1 – Jayson Papeau. W jego przypadku bezpośrednie porównania do Baku byłyby trochę na wyrost. Nie jest on typowym szybkim skrzydłowym. Opisałbym go bardziej jako kreatora gry niż sprintera. Często schodzi do środka boiska, jest również całkiem niezłym dryblerem, widać u niego zaangażowanie, ciąg na bramkę. Zagrał, jak na razie tylko 2 mecze w barwach Warty, dlatego jego ocena jest trochę mniej miarodajna i sensowna w porównaniu do Corryna, który na koncie ma już 8 spotkań. Mimo wszystko na ten moment osobiście podoba mi się nieco bardziej niż Belg. Niewykluczone jednak, że może się to szybko zmienić.

Czy któryś z Panów może realnie zastąpić Makane Baku? Jest to trochę wróżenie z fusów, ale za to jedno można potwierdzić już w tym momencie – oboje mają o wiele gorsze wejście do drużyny. Kto wie? – może już w najbliższym czasie, gdy do końca zaaklimatyzują się w nowej drużynie, będą w stanie dorównać pozimowi byłej gwiazdy Warty, ale na ten moment ciężko mi sobie wyobrazić takowy scenariusz.

Ogólny marazm

Mimo tego, że Makana Baku był bezapelacyjnie najważniejszym elementem w układance Piotra Tworka, nawet w tym wypadku usprawiedliwianie słabych wyników brakiem tylko jednego zawodnika byłoby zwyczjnie nie w porządku. Niemiec dla wielu piłkarzy był impulsem, który pozwolił im się wspiąć na wyższy poziom, ale jego nieobecność nie usprawiedliwia marazmu niektórych piłkarzy Warty.

To o czym pisze, dobrze obrazuję przypadek Mateusza Kuzimskiego. Napastnik klubu z Poznania nie był w poprzednim sezonie wielkim golleadorem, ale faktem pozostaje to, że to właśnie on miał najlepsze statystki w klaryfikacji kanadyjskiej (gole + asysty) z całej drużyny. Obecnie został wygryziony z pierwszego składu przez Adama Zrelaka i o ile mogę się zgodzić z tym, że w obecnej chwili Słowak jest w stanie dać swojej drużynie o wiele więcej, tak mam wrażenie, że Kuzimski w formie z rundy wiosennej, bez problemu utrzymałby miejsce w podstawowej jedenastce. Niestety, jest jak, jest i najlepszy strzelec Warty z poprzedniego sezonu musi się zadowolić rolą jokera.

Innym zawodnikiem, który wpadł w spory marazm jest Łukasz Trałka. Były piłkarz Lecha był dla wielu najpoważniejszym kandydatem do miana najlepszego pomocnika poprzedniego sezonu i to pomimo jego solidnego wieku (37 lat). Trałka w tym sezonie stoczył się do poziomu ligowego średniaka, niewyróżniającego się pomocnika defensywnego, który nie daje niczego ekstra. W sezonie 2020/21 słynął on z tego, że poza niezwykle jakościową grą w obronie był w stanie dawać bardzo dużo w ofensywie. Obecnie, poza kilkoma pojedynczymi zrywami, takiego czegoś ewidentnie nie widać. Trałka to piłkarz, który już wielokrotnie oszukiwał czas i pomimo tego, że każdy skazywał go na koniec długiej kariery, zamykał usta krytyką pokazując, że jest w stanie dawać jeszcze bardzo wiele na poziomie ekstraklasy. Kto wie, może moment powieszenia butów na kołku, przewidywany już od wielu lat, w końcu nadszedł?

Oczywiście przykładów jest o wiele więcej. Mógłbym wspomnieć między innymi o Bartoszu Kielibie, Jakubie Kiełbie, czy też, chociażby Mateuszu Kupczaku. Przykłady jednak wyżej przeze mnie wymienione pokazują jednak najbardziej regres i marazm, jaki obecnie zalicza Warta. Nie dotyczy to jednak wszystkich. Środek obrony złożony z Ławniczaka i Ivanova albo bramkarz, Adrian Lis w dalszym ciągu prezentują równie wysoki poziom. Widać to zresztą po statystykach. Warta wcale nie traci jakiejś zatrważającej liczby bramek. To właśnie ofensywa, a właściwie jej brak sprowadza ich na sam dół ligowej tabeli.

Młodzi muszą złapać regularność!

Pisząc młodzi, miałem na tak właściwie miałem na myśli tylko dwóch piłkarzy – Szymona Czyża i Konrada Matuszewskiego.

Pomocnik wypożyczony z Lazio miał bardzo ciekawe wejście do zespołu. Swój debiut ze Śląskiem Wrocław okrasił asystą, ale potem było już tylko gorzej. Widać, że Czyż ma zadatki na jednego z ciekawszych ligowców, ale brak regularności w jego boiskowych poczynaniach jest jego największym przekleństwem. Jako „10”, piłkarz, który musi rozprowadzać grę, zbyt często znika, jest skrajnie niewidoczny. Wydaję mi się, że gdyby utrzymał tak ciekawą postawę, jaką prezentował na samym początku sezonu we Wrocławiu, to właśnie on mógłby stać się lekarstwem na ofensywne bolączki drużyny Piotra Tworka, a tak właściwie nie brakuje mu do tego niczego poza doświadczeniem.

Matuszewski również dostał szansę debiutu w pierwszym meczu w ekstraklasie, ale z ławki rezerwowych. Były gracz Legii na tyle spodobał się trenerowi, że postanowił dawać mu szansę od 1 minuty. W pewnym momencie wydawało się, że totalnie wygryzł już Jakuba Kiełba, ale przez to, że nie był w stanie wyzbyć się niektórych błędów, doświadczony obrońca wrócił do pierwszego składu. Gdybym miał wskazać pozycję, na której w Warcie widoczna jest najbardziej zacięta konkurencja, byłaby to właśnie lewa obrona. Doszliśmy do momentu, w którym o tym, kto wyjdzie w pierwszym składzie na następny mecz, decydują szczegóły, małe błędy, dyspozycja na treningu dzień przed spotkaniem. Matuszewski ma jednak przewagę wiekową nad swoim rywalem. Piotr Tworek z pewnością będzie chciał dać mu pole do rozwoju po zobaczeniu próbki jego umiejętności.

Warta posiada także kilku innych ciekawych młodych piłkarzy. Wracających po nieudanych włoskich przygodach Wiktora Pleśnierowicza i Jakuba Sangowskiego, wyciągniętego z Pogoni bramkarza- Jędrzeja Grobelnego, czy też ogranego już w ekstraklasie Ławniczaka, którym poważnie interesuję się ostatnio Lech Poznań. Z pewnością, każdy z nich ma perspektywy do rozwoju, a Warta, która będzie musiała szukać nowych rozwiązań, może coraz częściej sięgać po trochę mniej doświadczonych grajków.

Podsumowanie

Warta z pewnością nie jest w kolorowej sytuacji, ale mimo wszystko wstrzymałbym się z braniem ich pod uwagę jako pewniaka do spadku. Owszem, jeżeli nie poprawią gry, widmo powrotu do 1 ligi już niedługo spojrzy im poważnie w oczy. Z drugiej strony pamiętajmy też o tym, że Warta w poprzednim sezonie, sezonie bezapelacyjnie bardzo udanym, po rundzie jesiennej była w równie nieciekawej sytuacji. Udało im się wówczas z niej wykaraskać dzięki pomocy Makany Baku. Być może Warta znowu będzie musiała wyruszyć na zimowe zakupy w poszukiwaniu cudotwórcy? Tego nie wiem, ale wiem za to jedno – Piotr Tworek ma w tym momencie poważny problem, który musi, jak najszybciej rozwiązać.