Legia Warszawa wygrała z Zagłębiem Lubin 4:0 w zaległym meczu 3. kolejki PKO Ekstraklasy. Na ławce trenerskiej mistrzów Polski debiutował nowy-stary szkoleniowiec Aleksandar Vuković. Jego podopiecznym zwycięstwo zapewniły dwa gole Rafaela Lopesa oraz trafienia Tomasa Pekharta i Mateusza Hołowni.
Zagłębie zaczęło to spotkanie bardzo agresywnie, stosowało wysoki pressing już pod polem karnym gospodarzy, a ci sprawiali wrażenie stłamszonych, może nawet lekko wystraszonych. Z upływem kolejnych minut legioniści zaczęli wyglądać coraz lepiej. W 26. minucie wypracowali sobie pierwszą dogodną okazję, która od razu zakończyła się zdobyciem bramki. Slisz posłał precyzyjne podanie za plecy obrońców Zagłębia, a tam idealnie wklejony w linię spalonego Lopes na wślizgu dosięgnął futbolówkę i pokonał Hładuna.
Kilka minut później Miedziowi stracili swojego kapitana. Poręba zgłosił jakieś dolegliwości bólowe i musiał zostać zmieniony. Żuraw posłał do boju młodego Dudzińskiego, ale od tego momentu gra lubinian całkowicie przestała się kleić. Legia nabrała pewności siebie i jeszcze przed przerwą podwyższyła prowadzenie. Kolejny raz na listę strzelców wpisał się Portugalczyk Lopes, który tym razem popisał się bardzo trudnym technicznie strzałem głową, po dośrodkowaniu od swojego rodaka Ribeiro.
W przerwie żaden z trenerów nie dokonywał zmian. Zagłębie już w pierwszej akcji po wznowieniu gry domagało się rzutu karnego, lecz gwizdek sędziego Łukasza Kuźmy milczał. Telewizyjne powtórki pokazały, że jeden z obrońców faktycznie trzymał za koszulkę Żivca i choć Słoweniec przewrócił się w polu karnym Legii, to początek tego faulu miał miejsce jeszcze przed szesnastką, więc VAR nie mógł interweniować.
Potem posypało się wszystko. Co wrzutka w pole karne Zagłębia, to pożar. W roli główniej występował Josue, który w 5. minucie dograł do Pekharta, a trzy minuty później świetnie obsłużył Hołowni po rzucie rożnym i było 4:0. Zagłębie leżało na łopatkach.
W 58. minucie niemający nic do stracenia lubinianie przeprowadzili akcję, w której piłka trzykrotnie odbiła się od słupka! Po sytuacyjnym uderzeniu Żivca futbolówka odbiła się od prawego, linii bramkowej oraz lewego i wróciła na plac gry. Dopadł do niej Chodyna i znów trafił w słupek. Bramka Boruca była jak zaczarowana…
W kolejnych minutach tempo gry znacznie spadło. Legia kontrolowała przebieg meczu, Vuković posłał na boisku wielu zmienników, w tym młodych Włodarczyka, Muciego i Celhakę. Zagłębie nie miało pomysłu na sforsowanie defensywy gospodarzy i było tylko tłem. Więcej bramek nie zobaczyliśmy.