Bezbramkowym remisem zakończył się drugi sobotni mecz 24. kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Zagłębiem Lubin a Piastem Gliwice.
Nie oszukujmy się, więcej spodziewaliśmy się po tym spotkaniu, wydawało się, że oba zespoły będą robić bardzo dużo na boisku żeby zdobyć trzy punkty, Zagłębie żeby złapać lekki oddech w walce o utrzymanie, a Piast żeby zmniejszyć stratę do czołówki ligi. Nic bardziej mylnego, po grze Piasta nie widać było chęci za wszelką cenę zwycięstwa w tym spotkaniu, natomiast gospodarze bali się bardziej odsłonić, pamiętając, że punkt z trudnym rywalem też może mieć spore znaczenie w kontekście walki o utrzymanie i troszeczkę chwilami brakowało argumentów pod bramką Piasta. W pierwszej połowie mało widoczny był Szysz co miało konsekwencje w tym, że Zagłębie kreowało mało sytaucji, kiedy w drugiej połowie pomocnik Zagłębia „obudził się” to od razu pojawiły się sytuacje dla gospodarzy. W pierwszej połowie Piast był trochę groźniejszy i miał szczególnie jedną świetną sytuacje na zdobycie gola niewykorzystaną przez Chrapka, w drugiej można bardziej docenić Zagłębie, ale ogólnie mecz był bardzo wyrównany, chwilami lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, a chwilami goście. Moim zdaniem remis jest jak najbardziej zasłużonym wynikiem, nie tylko dlatego, że był to bardzo wyrównany mecz, ale też z tego powodu, że oba zespoły zrobiły za mało, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Docenić można w barwach gospodarzy młodego bramkarza Bieszczada, który w pierwszej połowie popisał się kilkoma dobrymi interwencjami, a w zespole gości Wilczka, który ładnie pokazywał się do gry w wolnych przestrzeniach, kilka razy popisał się fajnymi zagraniami, ale dostawał w tym spotkaniu mało podań od kolegów. W następnej kolejce Zagłębie zmierzy się na wyjeździe z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, natomiast Piast podejmie przed własną publicznością Lechię Gdańsk.