Korona Kielce w dwóch pierwszych spotkaniach oddała zaledwie jeden celny strzał na bramkę przeciwnika. Więc trudno wskazać było innego faworyta na ten mecz niż Śląsk Wrocław. Ekstraklasa po raz kolejny nas jednak zaskoczyła.
Kielczanie bardzo dobrze weszli w mecz. W pierwszej połowie Śląsk nie był w stanie przedostać się przez dobrze zorganizowaną obronę gospodarzy. Ba. Nawet nie zdołał oddać celnego strzału. Korona oddała ich trzy i dwa z nich znalazły drogę do bramki. Najpierw z prawej strony dośrodkował Danek, a piłkę głową do siatki skierował Śpiączka. Chwilę później piłkę z lewej strony pola karnego przejął Łukowski i cudownym strzałem podwyższył prowadzenie gospodarzy. Do przerwy bardzo pewnie prowadziła Korona.
Drugą połowę świetnie rozpoczęli goście. Yeboah popędził prawym skrzydłem, posadził na tyłku Petrova i z pomocą rykoszetu pokonał Konrada Forenca. Na tablicy wyników zrobiło się już tylko 2:1. Mimo to Śląsk nie potrafił zrzucić Korony do desperackiej obrony i walczyć o bramkę wyrównującą. Gospodarze natomiast mądrze się bronili i w końcówce zdobyli gola na 3:1. Z autu piłkę wrzucił Corral. Głową przedłużył ją Zebić, a po raz drugi na listę strzelców wpisał się Bartosz Śpiączka.
Korona Kielce po dwóch latach nieobecności wygrała mecz w Ekstraklasie i obecnie w dorobku ma przyzwoite cztery punkty. Śląsk Wrocław zagrał dziś bardzo słabo i zasłużenie przegrał. Ivan Djurdjević nie szczególnie polubi Kielce. Przegrał tu z Chrobrym i teraz ze Śląskiem.
Korona Kielce – Śląsk Wrocław 3:1
27′,90′ Śpiączka, 35′ Łukowski – 48′ Yeboah