Lechia Gdańsk po odpadnięciu z eliminacji do fazy grupowej Ligi Konferencji bardzo dobrze zareagowała jako zespół i pokonała Widzew Łódź 3:2. W sobotę tym razem na własnym stadionie Biało-Zieloni podejmowali drugiego Beniaminka PKO Ekstraklasy – Koronę Kielce. Kielczanie przystępowali do tego meczu w świetnych humorach po wygranej 3:1 ze Śląskiem Wrocław.
Bardzo dobrze w to spotkanie weszli Koroniarze. Wysoki pressing, agresywny doskok sprawił, że goście odbierali piłkę na połowie gospodarzy. W pierwszych 15′ minutach bliscy zdobycia gola dla gości byli Takać i Zebić. Lechia nie potrafiła wyjść z własnej połowy, co było zaskoczeniem dla większości widzów. W 22. minucie w pole karne dośrodkował Łukowski, piłka trafiła do Frączczaka. Ten uderzył wprost w bramkarza, który nieszczęśliwie nabił Nalepę. Środkowy obrońca wpakował futbolówkę do własnej bramki i w pełni zasłużenie na prowadzenie wyszła Korona. Mimo straty gola Lechia nie rzuciła się do ataku. Pierwszą połowę wciąż kontrolowali Kielczanie i do przerwy zeszli z zasłużonym prowadzeniem.
Druga połowa wyglądała bardzo podobnie do pierwszej. Kielczanie znów wysoko podchodzili do zawodników gospodarzy. Lechia nie potrafiła poradzić sobie z takim stylem gry. Na trybunach można usłyszeć było gwizdy. Nie dziwi jednak mnie to, ponieważ Lechia pierwszy celny strzał na bramkę Forenca oddała w 94 minucie! Tomasz Kaczmarek przyznał po meczu, że było to najgorsze spotkanie odkąd jest trenerem. Warto docenić Koronę, która była świetnie zorganizowana i dowiozła wynik 1:0, czym zdobyła drugi komplet punktów z rzędu. Kielczanie mieli dużo okazji, by wynik podwyższyć, ale szwankowała skuteczność.
Korona wygrywa drugie spotkanie z rzędu i zaczyna sezon siedmioma punktami w czterech meczach. Jak na Beniaminka jest to wynik bardzo dobry. Lechia Gdańsk zalicza drugą porażkę w sezonie i w tabeli ma zaledwie trzy oczka. W Gdańsku potrzeba szczególnie transferów, ale to już zależy od zmian właścicielskich, które mogą jeszcze potrwać.
Lechia Gdańsk – Korona Kielce 0:1
22′ Nalepa