Co to było za spotkanie! Do przerwy na murawie istniał tylko jeden zespół, a Cracovia miała problem, aby w ogóle oddać strzał. Po przerwie jednak zdołali dogonić Jagę i wyrwać punkt.
PRZED MECZEM
Cracovia przystępowała do niedzielnego meczu po trzech remisach w nowym roku. Takie wyniki były raczej rozczarowujące, szczególnie zważając, że również styl gry nie napawał optymizmem. Spotkanie z Mistrzem Polski miało ukierunkować Pasy na resztę sezonu – wygrana oznaczała realne nadzieje na walkę o puchary. Inny wynik – pogrąży Cracovię i umiejscowi ich w górnej części tabeli, ale jednak ze złudnymi nadziejami na coś więcej w tej kampanii. Z powodu choroby na ławce trenerskiej Pasów nie zasiadł Dawid Kroczek, a zastępował go w tej roli Tomasz Jasik.
Jagiellonia kontynuowała maraton meczowy. Podopieczni Adriana Siemieńca z sukcesami łączyli dotychczas grę na trzech frontach – świetnie radzili sobie w lidze, europejskich pucharach oraz wciąż mają szanse na puchar Polski. Po wyeliminowaniu w dwumeczu TSC Baćkiej Topoli, siłą rzeczy nastąpiła w składzie rotacja, a głównym nieobecnym w wyjściowej jedenastce był Afimico Pululu. Szansę na pokazanie się otrzymał od trenera Diaby-Fadiga.
PRZEBIEG MECZU
Mecz rozpoczął się dość ospale. Piłka krążyła w okolicach środka boiska, a nieśmiałe próby ataków szybko były neutralizowane, przez co przez 20 minut nie widzieliśmy strzałów. Pierwsza groźna sytuacja bramkowa należała do przyjezdnych, ale w 23. minucie nie udało się pokonać Madejskiego. Chwilę później świetnie odnalazł się w polu karnym Diaby-Fadiga, ale w sytuacji, gdzie powinien wykonać egzekucję, strzelił tak, że Madejski zdołał piłkę sparować. Jagiellonia po nudnym początku zdołała się obudzić, czego nie można było wciąż powiedzieć o gospodarzach. Ataki gości nie ustępowały, aż w końcu Madejski musiał skapitulować. Doskonale znalazł się w odpowiednim miejscu Churlinov, który umieścił piłkę w bramce po tym, jak ta odbiła się od słupka po strzale Diaby-Fadigi. Bramka wyraźnie dodała wiatru w żagle Mistrzów Polski. Zaledwie 5 minut później podwoili prowadzenie. Prawdziwe „ciasteczko” zagrał Moutinho do Jesusa Imaza, a ten zewnętrzną częścią stopy uderzył, a piłka odbijając się od słupka wpadła do bramki. Hiszpan potwierdził, że bardzo lubi grać z Cracovią – zarówno w Derbach Krakowa jako wówczas piłkarz Wisły, tak i teraz już jako gracz Jagiellonii jest przeciw Pasom zabójczo skuteczny. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Podobnie, jak nie drgnęła statystyka strzałów gospodarzy. Naprawdę rzadki przypadek, aby drużyna przez 45 minut nie oddała choćby jednego strzału, nawet na wiwat, w kierunku bramki rywala. Nic więc nie wskazywało, że cokolwiek zespół Kroczka (dziś Jasika) będzie w stanie zdziałać. Po przerwie Pasy obudziły się, choć wielkiego zagrożenia długo nie byli w stanie stworzyć. Trzeba oddać im, że chociaż próbowali i oddawali strzały. Jaga wciąż była groźna, ale zarządzając meczem wyglądało na to, że włączyli tryb oszczędnościowy. Prawie udało im się tym sposobem dokończyć mecz bez strat. No właśnie – „prawie”! W jednej z akcji Cracovii, w 73. minucie, mnóstwo miejsca miał przed polem karnym Fabian Bzdyl, który wcześniej wszedł z ławki rezerwowych. Młody Polak zdecydował się na uderzenie, do czego wyraźnie zachęcały trybuny widząc brak pressingu ze strony Jagi. I co to był za strzał! Piłka idealnie siadła i wylądowała w siatce. Wtedy obudziły się też trybuny, z których doping był coraz mniej pełny wiary. Dały one również drużynie nowej energii, co doprowadziło do kolejnych sytuacji. W ostatnim kwadransie Pasom udało się dopiąć swego – po dośrodkowaniu Maigaarda, uderzeniem głową pokonał Abramowicza van Buren. Obu ekipom remis nie pasował, ale do końca spotkania nie udało się już żadnej strzelić bramki. Choć już dzielenie się punktami chyba w Krakowie się znudziło, tak akurat dziś smakuje ten punkcik wyjątkowo. Dogonienie Mistrzów Polski po kompromitującej grze w pierwszej połowie? Nie ma powodu do smutku!
KONFERENCJA PRASOWA
Po spotkaniu odbyła się tradycyjna konferencja prasowa, na której Adrian Siemieniec potwierdził informacje medialne, że przerwa Sacka będzie trwała dłużej, aczkolwiek może uda się mu wrócić jeszcze przed przerwą reprezentacyjną. Z kolei Hansen prawdopodobnie będzie już do dyspozycji w środowy wieczór w Warszawie. Szkoleniowiec Jagielloni odniósł się również do kontrowersyjnej sytuacji, gdzie Kakabadze otrzymał żółtą kartkę. Powtórki pokazały, że mogła (powinna?) to być kartka czerwona. Trener poinformował, że przed konferencją odwiedził pokój sędziów, żeby z nimi porozmawiać na ten temat, ale nie skończyli oni jeszcze odprawy i analizy. Z uśmiechem stwierdził, że za chwilę ponownie spróbuję z nimi wyjaśnić ową sytuację.
Trener Jasik wyraźnie był zadowolony po uratowaniu punktu i odwróceniu losów meczu. Dużą zasługę tego remisu przypisał kibicom, którzy nieśli zespół mimo słabego wyniku i gry. Przyznał również, że wszystkie ważniejsze decyzje boiskowe, jak zmiany, były na bieżąco przez telefon konsultowane z pierwszym trenerem Dawidem Kroczkiem.
JAKA PRZYSZŁOŚĆ DLA OBU DRUŻYN?
Cracovia odpadła z Pucharu Polski we wczesnej fazie, więc w spokoju mogą pzygotowywać się do kolejnego meczu ligowego. W 23. kolejce zagrają w Zabrzu z Górnikiem. To spotkanie odbędzie się w najbliższy piątek o godzinie 20.30.
Jagiellonia z kolei nie ma chwili wytchnienia. Już w środę zagrają z Legią w Warszawie w hicie ćwierćfinałów Pucharu Polski. Do ligowych zmagań wróci w niedzielę, kiedy do Białegostoku przyjedzie GKS Katowice.