Sezon 2017/2018 zbliża się wielkimi krokami. Już za niecały tydzień odbędzie się inauguracja Ekstraklasy, a jednym z zespołów, który z niecierpliwością i nowymi nadziejami oczekuje startu ligi, z całą pewnością jest Zagłębie Lubin. Pierwsze spotkanie lubiński zespół rozegra 17 lipca o godz. 18:00 w Kielcach z miejscową Koroną.
Miedziowi nie mogą być zadowoleni z rundy wiosennej ubiegłego sezonu. Walka o utrzymanie w grupie spadkowej nie przysporzyła lubińskiej drużynie kłopotów, ale z całą pewnością fakt, że w ogóle się w niej znaleźli musiał być bardzo rozczarowujący. Warto przypomnieć, że po kapitalnym starcie i przyzwoitej grze jesienią, zespół zaczął zmagać się z naprawdę poważnym kryzysem. W kuluarach mówiono nawet o możliwej zmianie trenera. Udało się jednak wytrzymać presję i Piotr Stokowiec nadal pracuje z Zagłębiem. Mimo wszystko nie zrealizowano najważniejszego celu, który był postawiony przez drużyną w minionym sezonie – awans do górnej ósemki.
Na tę sytuację na pewno miała wpływ słabsza dyspozycja lidera miedziowego okrętu. Mowa oczywiście o Filipie Starzyńskim, który swoimi znakomitymi podaniami, w mig potrafi wykreować sytuację bramkową dla swojej drużyny. W porównaniu do sezonu, w którym Zagłębie zdobyło brązowy medal, musiano radzić sobie również bez Macieja Dąbrowskiego, który niedawno odbudował się w Legii i pokazuje swoją ogromną piłkarską wartość. Na domiar złego, w trakcie ubiegłego sezonu, kontuzji doznał także młodzieżowy reprezentant Polski – Jarosław Jach. Trener musiał więc często eksperymentować z obroną. Nie były to jednak jedyne kłopoty, bo również ofensywa straciła na sile rażenia. Już latem 2016 roku do Cracovii odszedł Krzysztof Piątek, a sprowadzony z Piasta Gliwice Martin Nešpor nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań.
Przed nadchodzącym sezonem w Zagłębiu doszło do istotnej rewolucji kadrowej. Szeregi Miedziowych zasiliło aż pięciu nowych piłkarzy. Do tej liczby dodać należy też młodych zawodników Zagłębia, którzy wracają z wypożyczenia lub zdobyli uznanie trenerów rezerw. To wyjątkowo duża liczba, ponieważ trener Stokowiec przyzwyczaił, że próbuje utrzymywać jedynie trzon drużyny i konsekwencje wzmacniać ją jedynie pojedynczymi transferami.
Tym razem Zagłębie zdecydowało się nie przedłużać kontraktów z kilkoma piłkarzami, którzy dysponują sporym doświadczeniem. Ich odejście mogło być więc dla fanów Zagłębia pewnym zaskoczeniem. Przypadkiem, który w sposób szczególny musiał zaboleć kibiców, było odejście Đorđe Čotry do… Śląska Wrocław. Nie trzeba chyba przypominać, że lokalni rywale nie pałają do siebie miłością. Żal do piłkarza był w Lubinie tym większy, gdyż to właśnie Čotra przez długi czas nosił opaskę kapitańską, a jego zagrzewające do walki słowa, wisiały nad klubowym korytarzem cały ubiegły sezon. W tej sytuacji klub zdjął niechlubną tablicę i zastąpił ją marketingowym hasłem „Nie idę sam”, które będzie towarzyszyło Zagłębiu w najbliższym czasie. Co ciekawe, derbowe starcie już w drugiej kolejce w Lubinie, więc były już obrońca miedziowego klubu nie powinien liczyć na ciepłe przywitanie.
Kolejnym piłkarzem, który opuścił Lubin jest Łukasz Piątek. Defensywny pomocnik Zagłębia był jednym z podstawowych zawodników, których darzył zaufaniem Stokowiec. W duecie z Jarosławem Kubickim często byli nie do przejścia. Dodatkowym atutem Piątka były piękne strzały, które w minionym sezonie czterokrotnie zamienił na bramki. Teraz będzie reprezentował barwy Bruk-Bet Termaliki Niecieczy.
Z Zagłębiem pożegnali się również Zbigniew Małkowski, Deimantas Petravičius oraz Adrian Rakowski. Jedynie ostatni z wymienionych piłkarzy pełnił w ostatnim sezonie dość istotną rolę, bo na boisku pojawił się aż w siedemnastu spotkaniach.
Warto jednak rozwinąć wątek zawodników, którzy dołączyli do kadry Miedziowych. Bartosz Kopacz, Alan Czerwiński, Adam Matuszczyk, Bartłomiej Pawłowski, Jakub Świerczok – to do tych zawodników w pomarańczowych barwach będziemy musieli się przyzwyczaić. Każdy z wymienionych piłkarzy jest dużą zagadką. To samo dotyczy ich formy, ale każdy z nich ma realne zadatki, aby stać się gwiazdą ligi. W orbicie zainteresowań jest też Piotr Leciejewski, bramkarz norweskiego SK Brann. Póki co transfer nie został jednak sfinalizowany.
Na prezentacji zespołu prezes Zagłębia – Robert Sadowski, odważnie mówił o celach, jakie są postawione przed zespołem. Śmiała deklaracja i mówienie wprost o najwyższych lokatach w lidze rozbudziły apetyty kibiców. Walka o górną ósemkę i puchary to z pewnością coś, na co wszyscy mają chrapkę. Wiele lat posuchy i niewykorzystanego potencjału wprawiało głównego sponsora (KGHM) w niezadowolenie. Dopiero od dwóch lat zaufanie zaczyna się zwracać, a Zagłębie prezentuje się w lidze tak jak powinno. Co przyniosą szumne zapowiedzi i liczne transfery? Czas pokaże.