Górnik Łęczna wreszcie wygrywa na wyjeździe! Drużyna z Lubelszczyzny wykorzystała liczne osłabienia w zespole Jagiellonii i mogła się cieszyć z wywiezienia trzech punktów z Białegostoku. To pierwsza taka sytuacja w historii pojedynków obu drużyn.
Mecz się zaczął od kuriozalnej bramki. Po wrzutce Eyenga-Lokili Damian Gąska oderwał się od obrońców rywala i strzelił gola…pośladkiem. Najważniejsze dla zespołu Kamila Kieresia, że bramka ta została uznana, bo wcale nie było to takie pewne. Dla Jagiellonii gorzej mecz nie mógł się rozpocząć. Tym bardziej, że po straconej bramce nie widać było żadnych symptomów poprawy. W momencie, gdy drużyna Ireneusza Mamrota zaczęła powoli wychodzić z okresu „wielkiej smuty”, dostała cios, który właściwie sama sobie zadała. Xavier Dziekoński podał prosto pod nogi Damiana Gąski, a ten mocnym uderzeniem trafił w okno bramki. W taki dość łatwy sposób, 25-letni pomocnik potroił swój bramkowy dorobek w Ekstraklasie. Mimo kuriozalnych okoliczności, prowadzenie drużyny z Łęcznej było w pełni zasłużone. Do przerwy Jagiellonia tkwiła w marazmie i nie potrafiła niczego ciekawego pokazać.
Jagiellonia drugą połowę rozpoczęła o niebo lepiej. Szybko strzeliła gola kontaktowego, ale bramka Fiodora Cernycha słusznie nie została uznana. „Żółto-czerwonych” stać było jedynie na krótkotrwałe zrywy, które kończyły się fiaskiem, ponieważ „zielono-czarni” dzisiaj solidnie się bronili. Jedyne poważne zagrożenie „Jaga” mogła sprawić ze stałych fragmentów gry. Po jednym z nich padł gol kontaktowy. Po wrzutce Martina Pospisila idealnie w tempo wbiegł Israel Puerto, który mógł się cieszyć z drugiego gola w tym sezonie. „Duma Podlasia” wreszcie się nieco ożywiła po tej bramce, ale szybko mogła zostać skarcona. Najpierw Krykun trafił w słupek, a strzał Banaszaka na opuszczoną przez Dziekońskiego bramkę wybił Puerto. Próby strzelenia wyrównującej bramki przez białostoczan były nieudolne, więc Górnik Łęczna mógł się cieszyć z pierwszego zwycięstwa wyjazdowego w tym sezonie i w Białymstoku kiedykolwiek.
Drużyna z Łęcznej ma szanse pójść za ciosem, bo dwa ostatnie mecze zagra na wyjeździe z Cracovią oraz z Zagłębiem Lubin u siebie. Przez drużyną ze stolicy Podlasia stoi dużo trudniejsze zadanie. Czekają ją dwa ciężkie wyjazdy do Gdańska i Częstochowy. Jeśli jedno z tych spotkań nie zakończy się wygraną białostoczan, to druga kadencja Ireneusza Mamrota w Jagiellonii prawdopodobnie potrwa znacznie krócej, niż ta pierwsza.