W Legii Warszawa od jakiegoś czasu panuje chaos. Co rusz docierają do nas złe wieści ze stadionu na Łazienkowskiej: a to drużyna gra fatalnie, a to trenerem jest, jak to zgrabnie ujął portal „Weszło”, Doktor Alban. Potem było coraz gorzej, a dziś otrzymaliśmy kolejne niepokojące informacje. Wydaje się, że kryzys w Legii coraz bardziej się pogłębia.
Co dziś wypłynęło? Możliwe, że doszło do rozłamu wśród właścicieli. Dariusz Mioduski ma różnić się koncepcją zarządzania klubem od Bogusława Leśnodorskiego i Macieja Wandzela. W dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym” można przeczytać: „Wypracowanie wspólnego porozumienia jest tak prawdopodobne , jak wygranie przez Legię grupy Ligi Mistrzów„.
Różnice w podejściu do zarządzania klubem widać najlepiej na przykładzie kompromitujących zajść na meczu z Borussią Dortmund. Nie dość, że na boisku mogliśmy zobaczyć jak niemiecki walec z Dortmundu rozjeżdża warszawiaków to chyba jeszcze większy wstyd był na trybunach. Solidna grupa w kominiarkach próbowała przedostać się do kibiców z Niemiec i ich porządnie szturchnąć. Do końca nie wiadomo czemu, ale fakt jest faktem. A, że niestety po drodze do dortmundczyków był sektor rodzinny to tam doszło do największej rozróby. Bicie Stewardów, psikanie gazem na sektor zajmowany między innymi przez małe dzieci. Potem były jeszcze śpiewy, które na początku UEFA zinterpretowała jako rasistowskie. Lista zarzutów była długa a możliwą karą było, którą w końcu zasądzono, zamknięcie stadionu na mecz z Realem. Jest to ogromny cios wizerunkowy i finansowy. I właśnie w ocenie do wspomnianych wyżej wydarzeń i ich konsekwencji różnią się właściciele Legii.
– Powinniśmy zacząć patrzeć na siebie. Nie szukać winy w UEFA, tylko u nas, wewnątrz klubu. Musimy się nad wszystkimi poważnie, ale to naprawdę bardzo poważnie zastanowić. Bo jeśli nadal będzie to wyglądać tak, jak wygląda, to cała ta nasza zabawa nie ma sensu. Nie ma sensu pracować tylko po to, by co jakiś czas się cofać i zaczynać wszystko od początku – po czwartkowej decyzji UEFA mówił Sport.pl Dariusz Mioduski.
Dzisiejszy Przegląd Sportowy podaje, że to właśnie Mioduski żąda radykalnych zmian w klubie. Nie wiadomo jeszcze o jakie dokładnie zmiany chodzi, ale „PS”twierdzi, że zupełnie inne zdanie na ten temat mają Leśnodorski i Wandzel. Co ciekawe to właśnie Mioduski ma większościowy pakiet akcji (60%). Taka otwarta krytyka w prasie jest dla niego nietypowa i wyraźnie nie spodobała się Leśnodorskiemu, który dziś w programie „Stan Futbolu” powiedział mniej więcej, że tamten (za „weszło”):
– ma swoich doradców, którzy sami poszli do redakcji „Przeglądu Sportowego” i poinformowali o rozłamie,
– robi w mediach szum, a w klubie nigdy nie zaproponował żadnych konkretnych zmian,
– nie dołożył jeszcze do klubu ani złotówki, co także jest kością niezgody
no i wspomniał również, że czasami razem z Wandzelem celowo „kiwał” Mioduskiego:
– Musieliśmy kiwnąć Darka. Mioduski musiał zgodzić się na Czerczesowa, taki mamy system. Stasiek jest takim facetem, że Darek po pierwszym kontakcie by się na niego nie zgodził. Trzeba było odstawić szopkę
Leśnodorski w kwestii incydentów z kibicami powiedział, że w wydarzeniach pod sektorem Borussii brali udział także fani Radomiaka, zaprzyjaźnieni z legionistami, natomiast służby zachowały się wzorowo. Sama Legia zaś nie ma zamiaru uciekać od odpowiedzialności.
Jaki obraz nam się z tego wyłania? Widać wyraźnie, że coś pękło, formuła się wyczerpała. Sytuacja jest na tyle skomplikowana, że przeprowadzenie zmian wcale takie proste nie jest. Bez zgody Mioduskiego w klubie z Łazienkowskiej nie może być podjętych kilka kluczowych decyzji. Ale też i on, chcąc dokonać roszad, w pojedynkę jest bezsilny. Umowa właścicielska została skonstruowana tak, że każdy z trójki udziałowców ma jeden głos mający taką samą wartość.
Zapewne po upublicznieniu brudów sprawy nabiorą tempa. Nie wydaje się, żeby właściciele mieli się dogadać. „PS” twierdzi, że to równie prawdopodobne jak wyjście Legii z grupy Ligi Mistrzów. Jakie są możliwe rozwiązania?Pierwszym z nich jest odkupienie przez Leśnodorskiego i Wandzla udziałów od Mioduskiego. Drugim – spłacenie ich przez Mioduskiego. Trzecim – dopuszczenie bogatego inwestora z zewnątrz, którego stać na zakup pakietu kontrolnego.
Wielka szkoda, że w momencie kiedy nad Wisłą doczekaliśmy się Ligi Mitstrzów, klubem targają takie problemy. Trudno przewidzieć jak będzie wyglądać przyszłość i czy coś w ogóle się zmieni. Informacje „PS” również mogą przesadzone. Natomiast już bezpośrednie wypowiedzi Leśnodorskiego w „Stanie Futbolu” pokazują, że dobrze nie jest. Szkoda, że na takiej sytuacji cierpią Ci najmniej winni, czyli kibice.
źródła: Przegląd Sportowy; Sport.pl; Weszło.com
foto: przegladsportowy.pl