Raków po raz kolejny dokonał czegoś wielkiego. Po pierwszej części dwumeczu z KAA Gent są na Pol Position w wyścigu o fazę grupową Conference League, wygrywając u siebie po heroicznym meczu 1:0. Zwycięską bramkę zdobył Andrzej Niewulis.
Marek Papszun po raz kolejny udowodnił, że tak potrafi ułożyć zespół, że mimo mniejszego prawie 4 razy budżetu, można skutecznie walczyć na europejskich podwórkach. Może i Raków nie miał dużego posiadania piłki, może nie mieli nie wiadomo ile sytuacji, a raz po raz kolejny pokazali jak są brutalnie skuteczni w ataku i piekielnie twardzi w defensywie. Belgijska ofensywa nie mogła skruszyć częstochowskiego muru, czy to obrońcy skutecznie udaremniali zamiary lub w ostateczności na straży stał niezawodny Kovacevic.
Częstochowianie teoretycznie w polu karnym gości zagrożenie stworzyli dwukrotnie, za pierwszym razem Cebuka uderzył z trudnej pozycji w środek bramki, jednak druga okazja, a właściwie prezent od Juliena de Sarta okazał się akcją bramkową. Czysto teoretycznie to Belg asystował w polu karnym Niewulisowi, a kapitanowi polskiej drużyny nie pozostało nic innego niż wpakować futbolówkę do sieci. Cała Częstochowa wręcz oszalała z radości, a piłkarzom po raz kolejny wynagrodzony został włożony trud i cierpliwość. Niestety Marek Papszun w rewanżu nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanego w trakcie meczu Zorana Arsenicia (złamana ręka). Nie zmienia to faktu ,że Raków do Belgii uda się po awans, będzie piekielnie trudno, ale ten zespół pokazał, że dla nich niemożliwe nie istnieje, więc w przyszłym tygodniu może być świadkami czegoś wielkiego.