W pierwszym sobotnim meczu 7. kolejki Ekstraklasy Wisła Płock zmierzy się z Łódzkim Klubem Sportowym. Zwycięstwo pozwoliłoby jednej z drużyn na opuszczenie strefy spadkowej.
Być może Wisła Płock i ŁKS nie są drużynami, które w sobotę o godz. 15:00 przyciągną tłumy widzów przed telewizory. W piłce często jednak sprawdza się powiedzenie „z dużej chmury mały deszcz”, a także jego odwrotność. Z pewnością remis nie zadowoli żadnej z drużyn, więc w Płocku możemy być świadkami walki o każdy centymetr boiska od pierwszego do ostatniego gwizdka.
Pewnym jest natomiast fakt, że w lepszych nastrojach do spotkania przystępują gospodarze. Po kiepskim początku Wisła zaczęła się pojawiać na ustach ekspertów głównie wtedy, gdy zastanawiano się, które drużyny są kandydatami do spadku w sezonie. Wiemy jednak na czym polega specyfika naszej ligi, więc na przekór wszystkiemu płocczanie wygrali ostatni mecz na boisku wicelidera, Pogoni Szczecin.
Przed meczem z Pogonią powtarzałem zawodnikom cały czas, że są wystarczająco dobrzy, by wygrać z każdym w tej lidze. Dobrze, że mi uwierzyli i pokonali rywala. Mam nadzieję, że weszliśmy na falę wznoszącą, a pierwsze w tym sezonie zwycięstwo pomoże na pewno uwierzyć mojemu zespołowi w swoje możliwości – stwierdził przed meczem trener Radosław Sobolewski. Wygrana w Szczecinie pozwoliła kibicom Nafciarzy ujrzeć światełko w tunelu. Furman, Ricardinho, Merebashvili czy Szwoch to piłkarze, którzy niejednokrotnie pokazali, że gdy tylko są w formie, to potrafią stwarzać duże zagrożenie pod bramką rywali.
Z kolei dla beniaminka sezon zaczął się całkiem udanie. Remis z Lechią Gdańsk, wygrana na wyjeździe z Cracovią – 4 punkty w spotkaniach z tegorocznymi pucharowiczami pozwoliły uwierzyć, że nie taka Ekstraklasa straszna, jak ją malują. Potem jednak pojawiła się lekka zadyszka, słabsza dyspozycja Daniego Ramireza i seria 4 porażek z rzędu. ŁKS zaliczył bolesny zjazd w dół ligowej tabeli.
Nie można jednak powiedzieć, że ŁKS był w tych spotkaniach (no, może za wyjątkiem porażki 0:4 z Wisłą) typowym chłopcem do bicia. Podopiecznych trenera Moskala wyróżnia to, że chcą przejmować inicjatywę w meczach, utrzymywać się przy piłce i operować nią po ziemi. Piłkarze w licznych wywiadach podkreślają, że chcą zachować taki styl niezależnie od wyników.
Wiadomo, że za wrażenie artystyczne punktów w tabeli się nie przydziela. Oglądając mecze beniaminka ma się jednak wrażenie, że kwestią czasu jest lepsza zdobycz punktowa. Czy przełamanie nastąpi już dziś? Trzy oczka pozwoliłyby Wiśle i ŁKS-owi spokojniej spędzić zbliżającą się przerwę reprezentacyjną. Pierwszy gwizdek w Płocku usłyszymy o godz. 15:00, a spotkanie poprowadzi sędzia Krzysztof Jakubik.