W drugiej kolejce Ligi Europy, na stadionie St. Jakob-Park w Bazylei Lech Poznań przegrywa dziś z FC Basel 2:0. Ekipa Macieja Skorży nie została wprawdzie totalnie zmiażdżona, mimo iż prawie całą drugą połowę rozgrywała w osłabieniu, ale punktów ze Szwajcarii nie przywozi.
Mecz bez wielkich emocji, spokojny, bez dużej ilości ciekawych sytuacji podbramkowych, raczej usypiający niż pobudzający, choć trener Skorża na niskie ciśnienie z pewnością nie narzeka. Pierwsza połowa z niewielką przewagą gospodarzy dawała nadzieję, że przy odrobinę większym zaangażowaniu, odważniejszym poczynaniom w ofensywie, Lech będzie w stanie ugrać w Bazylei choć jeden punkt.
Swoją szansę zmarnował Linetty gdy po groźnie wyglądającej akcji z jaką wyszli lechici nie porozumiał się z Gajosem. Nie udało się również Jevticovi, który ogrywając Elnenyego w 24. minucie dobrze odnalazł się w polu karnym Basel. Przed bramką zabrakło jednak kogoś kto zakończył by tę akcję strzałem na bramkę. W 38. minucie po wrzutce Ceeseya Kownacki posłał piłkę głową wysoko ponad bramkę.
Nieco więcej okazji mieli gospodarze, choć nie rzucali się zbyt drapieżnie do ataku. Już w 11. minucie atak Bjarnsona dobrym wślizgiem przerwał Arajuuri. 9 minut później Basel wychodząc z dobrą kontrą oddało strzał w światło bramki, a po 30 minutach gry jedynie interwencja Formelli uchroniła gości przed stratą gola. Końcem pierwszej połowy po raz kolejny w natarciu FC Basel, na szczęście dla Gostomskiego Elneny nieczysto trafił w piłkę.
Gdy wychodząc na drugą połowę Lechici wydali się nieco bardziej agresywni, ich zapał został w mgnieniu oka zgaszony gdy drugą żółta, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Karol Linetty. Grając w osłabieniu poznaniacy mieli ogromne problemy z przeniesieniem akcji pod pole karne przeciwnika i gra toczyła się głównie pod dyktando Szwajcarów. W 51. minucie piłka nie wylądowała w siatce Gostomskiego tylko dlatego, ze Bjarnson źle w nią trafił. Inicjatywa należała jednak wciąż do gospodarzy. Nie pomogły zmiany wprowadzane przez Macieja Skorżę. W 55. minucie Samuel zdołał przerzucić piłkę przez niemal pół boiska, a Bjarnson nie upilnowany przez Kamińskiego umieścił ją w siatce przy dłuższym słupku.
Gostomski, mimo kilku dobrych interwencji popełnił też kilka dziwnych błędów, zawodnicy Lecha byli mało dokładni i zupełnie nieskuteczni, często brak porozumienia między nimi niwelował wysiłki włożone w przeprowadzenie akcji, a pojedyncze szanse lechitów były marnowane. Wprawdzie w 87. minucie Arajuuri oddał celny strzał głową na bramkę, ale uderzył stanowczo za lekko.
W 90. minucie wynik meczu ustalił Embolo pewnie wykańczając dobrą akcję Basel po wrzutce z lewego skrzydła. Swobody w polu karnym miał aż nadto… Tym samym przewaga gospodarzy została przypieczętowana, a Lech po raz kolejny pozostał bez wiary w siebie i bez punktów.