Spotkanie nie porwało, fajerwerków nie było. Tak w skrócie można opisać to, co działo się w sobotnie popołudnie w Niecieczy. Trzykrotnie przerywane przez kibiców spotkanie pomiędzy Sandecją Nowy Sącz, a Wisłą Kraków zakończyło się bezbramkowym remisem, który tym drugim gwarantuje grę w górnej ósemce.
Pomimo tego, że wynik po pierwszej połowie wskazywał remis, tak o wiele lepiej wyglądała gra gospodarzy. Zawodnicy Kazimierza Moskala starali się grać bardzo ofensywnie i tworzyli znacznie więcej podbramkowych sytuacji, aniżeli ich rywal z Krakowa. Bardzo dobre sytuacje do strzelenia gola mieli chociażby Maciej Małkowski, Pawło Ksionz czy Bartłomiej Kasprzak.
Po pół godzinie gry mecz został przerwany z dość kuriozalnego powodu. Wszystko przez to, że kibice gospodarzy używali na trybunach gwizdków, które myliły piłkarzy. W tej sytuacji interweniował nawet Dawid Szufryn, który podszedł do sektora zajmowanego przez kibiców Sandecji i poprosił o to, aby Ci zaprzestali używania niedozwolonych na stadionie przedmiotów. Mimo ciągłych próśb, przerw w meczu i ostrzeżeń, druga połowa wyglądała podobnie. Najpierw fani z Nowego Sącza wrzucili na murawę serpentyny, a po kilku minutach na boisku znalazły się race.
W drugiej odsłonie gry to drużyna Sandecji była zespołem, która wyglądała na ekipę nieco bardziej zdeterminowaną do osiągnięcia zwycięstwa. Najlepszą okazję do zapewnienia swojemu zespołowi trzech puntów na kwadrans przed końcem spotkania zaprzepaścił Aleksandar Kolev. Napastnik gospodarzy po kontrze swojego zespołu znalazł się w sytuacji sam na sam z Julianem Cuestą. Ostatecznie, garstka kibiców zgromadzonych w Niecieczy nie oglądała bramek. Bezbramkowy remis w sobotni wieczór oznaczał dla Sandecji przedłużenie fatalnej passy 21 meczów z rzędu bez ligowego zwycięstwa. Dla Wisły zaś, remis ten oznacza, że już za tydzień gracze Carrillo rozpoczną decydującą batalię o europejskie puchary w grupie mistrzowskiej.
Joan Carillo (trener Wisły): Przede wszystkim chciałbym pogratulować moim piłkarzom, bo było to ciężkie spotkanie biorąc pod uwagę warunki, mam tu na myśli jakość murawy, i presję. Nie ustrzegliśmy się błędów na które czekali rywale. Koniec końców jesteśmy w pierwszej ósemce i nas to cieszy. Teraz pozostaje odrobić lekcje i czekać na kolejne spotkania. Pierwszy cel, czyli grupę mistrzowską już osiągnęliśmy, teraz będziemy walczyć o zwycięstwo w każdym meczu, by zgarnąć jak największą liczbę oczek.
Kazimierz Moskal (trener Sandecji): Zagraliśmy niezłe spotkanie, do samego końca staraliśmy się zdobyć bramkę. Nie udało się, a w piłce przecież przede wszystkim chodzi o to, żeby strzelać. Mimo wszystko muszę podziękować zawodnikom za to w jaki sposób dzisiaj grali. Nie można powiedzieć, że cieszymy się po tym remisie, bo potrzebujemy punktów, ale też nie mamy się czego wstydzić. Dopóki są matematyczne szansę to będziemy walczyć. Ale musimy się w końcu przełamać. Nadchodzący mecz ze Śląskiem może nas natchnąć. Jeśli chodzi o zmienionego Dawida Szufryna to raczej nie jest to poważny uraz. Choć na pewno będziemy wiedzieć w poniedziałek.