Pierwsza z groźniejszych sytuacji w tym meczu miała miejsce dopiero w 13. minucie spotkania. Zagłębie Lubin miało rzut wolny z okolic dwudziestego metra. Do piłki podszedł oczywiście nie kto inny, jak Filip Starzyński, który oddał mocny strzał na bramkę Arki. Ostatecznie w tej sytuacji lepszy okazał się Steinbors, który pomimo pierwotnych kłopotów zdołał uniknąć wpuszczenia piłki do siatki.
W 22. minucie po powiedzmy – w miarę składnej akcji drużyny Smółki do piłki w polu karnym starał się dopaść Jankowski. W ostatnim momencie, gdy napastnik Arki składał się do strzału, futbolówkę spod jego nóg wygarnął Sasa Balić. Siedem minut później na bramkę drużyny przyjezdnej znów zaatakowali goście. Przy piłce znalazł się Bartłomiej Pawłowski, który starał się posłać mocny i płaski strzał na dalszy słupek. No właśnie, starał się. Nic więcej o tym nie możemy powiedzieć.
Tak naprawdę pierwszy soczysty strzał zanotowaliśmy dopiero na trzy minuty przed przerwą. Z rzutu wolnego, mniej więcej z 30 metra strzelał Janota, piłka wędrowała tuż obok słupka, jednak sporym refleksem popisał się Konrad Forenc i sparował piłkę na bok. Chwilę po tym, piłkę z lewego skrzydła wrzucał Goran Cvijanović, a bliski zdobycia gola samobójczego był Poręba. Zawodnika gospodarzy w ostatecznym rozrachunku uratował jednak słupek.
59. minuta spotkania, kolejny rzut wolny i kolejny raz Filip Starzyński. Mocny strzał pomocnika Lubinian zatrzymał się jednak na prawym słupku bramki Steinborsa. Następna dogodna okazja? Rzut wolny. Kto? Filip Starzyński. Tym razem zawodnik Zagłębia strzelał z prawej strony, a jego strzał zatrzepotał tylko na bocznej siatce.
Najlepsza okazja w tym spotkaniu miała miejsce w doliczonym czasie gry. Aktywny Starzyński zagrał do Balicia, a ten zgrał futbolówkę na piąty metr do Slisza. Zawodnikowi Zagłębia pozostało jedynie wpakować piłkę tuż obok Steinborsa, jednak i tym razem górą okazał się golkiper Arki. To własnie dzięki niemu gracze z Gdyni mogą cieszyć się z pierwszego punktu w rundzie wiosennej.