Ci którzy spodziewali się typowego meczu walki mocno się zawiedli. Walki było co prawda co najmniej tyle co w trakcie wczorajszej gali KSW w Krakowie ale bardzo dużo było jakości czysto piłkarskiej. Derby był świetną reklamą Ekstraklasy.
Wielu patrząc na skład który wystawił Jacek Zieliński prognozowało, że oznacza to Cracovię troszeczkę schowaną za swoją gardą. Nic z tych rzeczy. Pasy od początku grały swoje, bardzo przyjemnie patrzyło się na to budują akcje i szanują piłkę. Mocno we znaki dawał się Rakels i to Łotysz otworzył wynik spotkania. Co prawda przysnął w tej sytuacji sędzia liniowy, bo spalony był ewidentny, ale akcja Cracovii była taka że można było tylko przyklasnąć. Sam Rakels strzelił już swojego 9 gola w tym sezonie, jak na skrzydłowego wynik co najmniej bardzo dobry. Po tej bramce Wisła mocno się zagubiła, nie potrafiła wymienić kilku dokładnych podań. Goście natomiast konsekwentnie robili to co robią najlepiej i przyniosło to owoce. Przebitka po stałym fragmencie i Deleu świetnym plasowanym strzałem podwyższył. Aż przypomniał się inny brazylijski boczny obrońca o wymownych inicjałach „RR”. Biała Gwiazda obudziła się wreszcie dopiero po tym drugim gongu właśnie. Szybko kontaktowego gola strzelił Brożek ale na duże pochwały zasługuje także Jankowski za bardzo przytomne zgranie. Broziu mógł samodzielnie wyprowadzić Wisłę na prowadzenie jeszcze przed przerwą ale zmarnował dwie setki zupełnie jak nie on.
W drugiej połowie Wisła była delikatnie bezradna. Co prawda próbowała odgryzać się pojedynczymi próbami, ale to było zdecydowanie za mało na Sandomierskiego. Jemu z kolei na pewno stadion przy Reymonta kojarzy się teraz dobrze, bo w tamtym sezonie przyjechał na niego z Zawiszą i miał równie duży wkład w zwycięstwo zespołu. Moskal próbował ratować sytuację wprowadzając chociażby Guerriera ale na niewiele się to zdało. Haitańczyk najbardziej wyróżnił się w sytuacji kiedy to nie omal nie wyleciał z boiska. Na jego szczęście Jendrisek nie chciał wykorzystać głupoty rywala i nie dał się kopnąć. Rakels cały czas grał jak na Rakelsa przystało. Szarpał, walczył, gryzł ziemię na każdym centymetrze boiska. Swoją bardzo dużą cegłę dołożył Damian Dąbrowski, kolejny świetny mecz „Dąbka”. Spokój, pewność siebie i dokładność podań. To się ogląda po prostu świetnie. Pasy pokazały bardzo dojrzały futbol i pierwszy raz od sierpnia wygrała na wyjeździe. Cracovia rządzi w Krakowie!