Co jest bardziej wstydliwym wynikiem – 0:5 u siebie ze Śląskiem Wrocław czy 0-2 na wyjeździe z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza? To trochę tak, jakby wybierać między bólem głowy a brzucha – niby można, ale jednak obie sytuacje są dosyć mocno niekomfortowe. Większe tąpnięcie porażka wywołała chyba jednak w Krakowie.
Michał Probierz porażkę w Niecieczy wziął w pełni na siebie, przyznając, że niepotrzebnie zbytnio mieszał w składzie swojej drużyny co przełożyło się na wstydliwą wpadkę i koniec przygody w Pucharze Polski. Dawno też trener Cracovii nie przejechał się w tak bezpośredni sposób po własnej drużynie. „Nie może być tak, że 14 miesięcy uczę jakiegoś zawodnika dośrodkowania i nie przynosi to skutków” – w taki sposób podsumował ogrom nieudanych wrzutek swoich piłkarzy. To nieco popsuło polepszające się przecież w ostatnich tygodniach nastroje.
Przy okazji meczu z Miedzią nie mogło oczywiście obyć się bez wspomnień o Petterim Forssellu. Probierz nie sprawia jednak wrażenia człowieka, który miałby jakieś wyrzuty sumienia z powodu tego, że na początku swojej pracy odrzucił Fina. Zresztą przyznaje, że sam zawodnik również nie ma mu tego za złe, a wręcz podziękował mu jakiś czas temu w czasie krótkiej wymiany sms-ów. Przychodząc do Cracovii wziął ze sobą nie tylko opinię jednego z lepszych piłkarzy I ligi, ale też kilka dodatkowych kilogramów. To go w oczach Probierza odrzuciło na tyle, że trener w pierwszych dniach swojej pracy zapowiedział, że pomocnik może szukać sobie innego klubu. Ten go znalazł, w Szwecji. Po pół roku wrócił do Polski, by pomóc Miedzi w awansie, a już w samej Ekstraklasie rozkręcił się na tyle dobrze, że zdążył już zgarnąć nagrodę dla piłkarza miesiąca. Odrzucenie z Cracovii mogło być pewnym elementem zwrotnym w karierze Fina, dla kibiców Pasów ważniejsze jest jednak to, że sam klub nie miał z tego za wiele korzyści.
Sama Miedź kibicom Cracovii powinna kojarzyć się dosyć sympatycznie. To w końcu na jej stadionie miał miejsce jeden z weselszych dla nich momentów w ostatnich latach – dopięcie powrotu do Ekstraklasy po rocznej przerwie. Dominik Nowak chętnie by te wspomnienia zamazał. Jego drużyna dobrze zareagowała na bolesną porażkę ze Śląskiem i w przeciwieństwie do swoich sobotnich rywali wygrała mecz pucharowy w Bełchatowie i zameldowała się w 1/8 finału. Ma on jednak na głowie trochę problemów kadrowych. Z pierwszej jedenastki wyleciało dwóch podstawowych piłkarzy – Marquitos i Augustyniak – dłuższa przerwa czeka też Tomislava Bożicia. Lekiem, szczególnie na nieobecność tego drugiego, ma być Aleksandar Milijković. Serbski stoper nie miał klubu, a przez ostatnie tygodnie trenował z Partizanem Belgrad. To piłkarz z doświadczeniem z Ligi Mistrzów, którym ma sprawić by Miedź zaczęła tracić mniej bramek niż w ostatnich kolejkach.
Mecz poprowadzi Paweł Gil z Lublina.