Kurz już trochę opadł, sukcesy zostały oblane, jedni rozjechali się do domów, drudzy na zgrupowanie kadry, a jeszcze inni udali się na zasłużone wakacje. Teraz pora na chwilę refleksji i podsumowań tego co wydarzyło się u czołowej czwórki minionego już sezonu.
1. Legia Warszawa:
Wojskowi bronili zdobytego przed rokiem tytułu i wywiązali się z ligowych celów wzorowo, choć po drodze przeszli różne perturbacje. Zacznijmy od początku, Legia jak to ma w zwyczaju co roku w wakacje przeszła delikatną rewolucję kadrową, trochę piłkarzy ubyło (m.in. Majecki czy Karbownik w trakcie sezonu), ale trochę kluczowych zawodników też przybyło (Boruc, Kapustka, Mladenovic, Juranovic). Wszystko co miało kluczowe znaczenie dla losów sezonu wydarzyło się po starciu 3 kolejki z Górnikiem Zabrze. W wyniku porażki i nienajlepszej gry posadę stracił trener Vukovic, a w jego miejsce zatrudniono Czesława Michniewicza, z początku cudotwórcą nie został i Legia pożegnała się z europejskimi pucharami, po słabym meczu z Karabachem, jednak z czasem widać było jego rękę. Poza porażką w Superpucharze z Cracovią po karnych, Legia w dziesięciu ligowych spotkaniach odniosła 7 zwycięstw, dwa remisy i jedną bolesną porażkę u siebie z beniaminkiem. Co ciekawe rundę wiosenną także rozpoczęli od domowej porażki z beniaminkiem, by potem do końca sezonu pozostać niepokonanym zespołem i z wyraźną przewagą postawić stempel na kolejnym mistrzowskim tytule. Za sezon należy pochwalić całą drużynę z trenerem Michniewiczem na czele, a zwłaszcza Mladenovicia, Pekharta i Luquinhasa, którzy wiedli prym w zespole. Jeśli Legioniści będą chcieli uzyskać satysfakcjonujący wynik w europejskich pucharach, nie tylko muszą się wzmocnić, co zachować obecną kadrę, co wydaję się być trudną misją.
2. Raków Częstochowa
Podopieczni Marka Papszuna bez wątpienia byli rewelacją rozgrywek. Nikt przed sezonem w najlepszych scenariuszach nie dawał by Rakowa tak wysoko w tabeli. Owszem miejsce w górnej ósemce było by traktowane jako sezon udany. Wielu od pierwszej kolejki głowiło się nie tyle skąd w takiej formie są częstochowianie, lecz zadawało sobie pytanie kiedy ta dobra passa się skończy. Owszem podczas zadyszki na początku rundy wiosennej wielu powątpiewało, że forma z ubiegłej rundy poszła w niepamięć, a okazało się z czasem, że skreślany przez wielu Raków z biegiem czasu grał coraz lepiej i pewniej punktując każdą drużynę w Ekstraklasie. Notując ostatnią porażkę w lidze 13 lutego. Potem im dalej w las tym lepiej, koncertowa gra sprawiła, że Częstochowa znalazła się na ustach całej piłkarskiej Polski, w cuglach po drodze zgarniając Puchar i wicemistrzostwo Polski. Trener Papszun udowodnił, że nie trzeba nie wiadomo jakich gwiazd i pieniędzy, by stworzyć zespół który zachwyca grą i prezentowanym stylem. Pokazali, że jak człowiek chce to potrafi i za to należą im się brawa i szacunek. Jestem przekonany, że w przyszłym roku także udowodnią swoją wartość, nie tylko w Polsce, ale i Europie.
3. Pogoń Szczecin
Już w zeszłym sezonie Portowcy byli blisko europejskich pucharów, jednak perturbacje na ostatniej praktycznie prostej sprawiły, że musieli obejść się smakiem. W tym roku postawili na defensywę i im się to odpłaciło. Szesnaście czystych kont, najlepsza obrona w lidze, to mówi samo za siebie, może nie byli jakoś bramkostrzelną drużyną, ale pewnie zdobywali punkty, bezlitośnie wykorzystując nadarzające się okazje. Na pewno letnie wzmocnienia w postaci Luisa Maty oraz Michała Kucharczyka sprawiły ,że Pogoń zyskała zarówno w ofensywie jak i defensywie. ostatecznie ” Kuchy King” zdobył osiem goli, dosyć kluczowych w stykowych meczach był liderem i kilerem, odpłacając się punktami za zaufanie i szansę jaką otrzymał. Stał się ulubieńcem kibiców, nie przejmując się zbytnio krytykom z różnych stron. Kosta Runjaic w końcu po 4 sezonach może z zadowoleniem powiedzieć, że wykonał powierzoną mu misję. Do Szczecina po dwudziestu latach znowu zawitają europejskie puchary, oby to nie był jednorazowy wyskok, tylko coś trwałego, bo takich drużyn z takim zamysłem szkoleniowym jest coraz mniej.
4. Śląsk Wrocław
Wrocławianie zafundowali swoim kibicom huśtawkę nastrojów. Tak naprawdę poza solidną końcówką i zapewnieniem sobie miejsca w europejskich pucharach, po zdobyciu Pucharu przez Raków, ciężko znaleźć wyraźne pozytywy, owszem wprowadzenie młodzieży należy traktować na plus , letnie roszady w kadrze. W składzie widać zarówno rękę trenera Lavicki jak i Magiery. Choć ten ostatni koniec końców poprowadził ich do końcowego sukcesu. Większość w trakcie sezonu widziało Śląsk bardziej w środku stawki, bo kolokwialnie zachwycali, nie było widać zamysłu polotu ,piłkarze się męczyli. po zmianie trenera dało się zauważyć, że ten statek zaczyna płynąc w dobrym kierunku. Zobaczymy jak to zaowocuje w następnym sezonie, dopiero po pełnych przygotowaniach będziemy mogli stwierdzić jak z powierzonej roli wywiąże się trener magiera i jak pójdzie początkowo gra na dwóch frontach, co będzie nie lada wyzwaniem.