Według niepisanej zasady teoretycznie najmniej ciekawe mecze puszczane są w poniedziałki. Tak jest i tym razem, co nie oznacza, że czeka nas brak emocji.
Dlaczego? Ponieważ po pierwsze: w ligowych starciach pomiędzy obiema ekipami(było ich 12) nigdy nie padł bezbramkowy remis. Po drugie, ten bardziej utytułowany Górnik będzie chciał wyjść ze ‚strefy zero’ w której znajdują się pomimo zdobycia punktu w poprzednim spotkaniu(zabrzanie tak jak i Wiślacy rozpoczęli sezon z jednym ujemnym punktem). Po trzecie – Sebastian Przyrowski. Doceniamy jego osiągi, w końcu mowa o byłym reprezentancie Polski, uważamy również, że jest to naprawdę dobry bramkarz, ale prawda jest okrutna – mało który bramkarz tak często popełnia tak ogromne błędy, które mimo wszystko uatrakcyjniają widowisko. Po czwarte – w pierwszej kolejce łęcznianom było bliżej do tego Górnika z 2014 roku, który zachwycał wszystkich swoją grą, niż do tego z 2015, na którego nie dało się patrzeć(choć bliżej wcale nie znaczy, że to już ten sam poziom). To wszystko do kupy może dać nam świetne widowisko.
Przed meczem większy optymizm panuje jednak w Zabrzu. Łukasz Madej jest niemal przekonany, że razem z kolegami wrócą na Górny Śląsk z kompletem punktów: ‚W mojej opinii to my będziemy teoretycznym faworytem meczu. Mamy teoretycznie lepszych piłkarzy, lepszy zespół, ale to boisko wszystko zweryfikuje. Jesteśmy faworytem, ale musimy to udowodnić, wszyscy będą od nas oczekiwali prowadzenia gry, przejęcia inicjatywy. A przede wszystkim ofensywnego futbolu. Postaramy się sprostać tym wymaganiom’. Dla odmiany szkoleniowiec Łęcznej pomimo dobrego pierwszego spotkania tonuje nastroje: ‚Początek sezonu, pierwsze trzy czy cztery mecze są trudne. Do tego my mamy kilku nowych graczy. Musimy się zgrać. Potrzebujemy kilku tygodni, aby wszystko zaczęło wyglądać tak, jak tego oczekuję. Ważne, że pod względem mentalnym piłkarze dobrze podeszli do gry’.
W poprzednim sezonie dwukrotnie górą był ten starszy Górnik(2:0 i 1:0). Łęcznianie ostatni punkt w konfrontacji z zabrzanami zdobyli 8 lat temu. Dzisiaj się przełamią?