14022286_10154910806844578_3959123046054917948_n

Czy królewska siła przygniecie Wojskowych?

Ledwo skończyliśmy cieszyć się z awansu Legii do fazy grupowej Champions League, a już poznaliśmy rywali, z którymi będą musieli zmierzyć się Wojskowi w elitarnych rozgrywkach. Real Madryt, Borussia Dortmund, Sporting Lizbona – czy któregoś z tych europejskich gigantów uda się zatrzymać i urwać mu punkty? Wydawać by się mogło, że Legia z góry skazana jest na zajęcie ostatniego miejsca w grupie, a ugranie choćby jednego punktu byłoby ogromnym sukcesem. W tym tekście skupię się głównie na dwumeczu z zespołem Królewskich, który rozłożę na czynniki pierwsze, oraz przeanalizuję sytuację kadrową Cristiana Ronalda* i spółki.

Legia Warszawa w grupie F jest jedynym mistrzem kraju z poprzedniego sezonu, choć trzeba przyznać, że gdyby nie reforma z podziałem na grupę mistrzowską i spadkową, wcale tak kolorowo być nie musiało, a zespołu Wojskowych moglibyśmy nie zobaczyć nawet w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Prawda jest też taka, że Real, Borussia i Sporting są o dwie, a może i trzy klasy lepsze od naszego mistrza, ale można znaleźć plusy takiej sytuacji – na drużynie Besnika Hasiego nie będzie spoczywać żadna presja poza tą, która może wiązać się z polskim debiutem w LM po 20 latach.

Poprzedni sezon Real zakończył jako wicemistrz kraju, triumfator Ligi Mistrzów, a o Pucharze Króla lepiej nie wspominać przez różne perypetie związane między innymi z Rafaelem Benitezem i Dienisem Czeryszewem.
Dodatkowo Królewscy mają jednych z najlepszych piłkarzy w Europie, co udowodniły między innymi mistrzostwa we Francji – w których Pepe i CR7 sięgnęli po tytuł; mają też indywidualne umiejętności Cristiana Ronalda, który podczas czwartkowej gali w Monako zdobył statuetkę dla najlepszego gracza ubiegłego sezonu na Starym Kontynencie.

W letnim okienku transferowym Florentino Perez i spółka nie szaleli zbytnio (jak to mieli w zwyczaju). Poza Alvarem Moratą, który wrócił z wypożyczenia, do zespołu nie dołączył nikt, dlatego stabilność w szeregach ekipy Zidana może siać ogromny niepokój wśród rywali. Nowy sezon Królewscy rozpoczęli od zdobycia Superpucharu Europy, ligowe rozgrywki zainaugurowali wyjazdowym zwycięstwem 3:0 z Realem Sociedad, a tydzień później do swojego dorobku ligowego dołożyli również zwycięstwo z Celtą Vigo 2:1.


Co do wyjściowych składów – jeszcze długo nic nie będzie wiadomo, bowiem Zidane może mieć przed spotkaniem mnóstwo różnych pomysłów na ustawienie swojej drużyny; nie wiadomo również, jak będzie prezentować się sytuacja w grupie po dwóch pierwszych kolejkach. Bramkarzem, który na pewno wystąpi 18 października na Bernabeu, a 2 listopada przy Łazienkowskiej, będzie ktoś z dwójki Navas-Casilla. Trzeba powiedzieć sobie wprost, że obaj golkiperzy są niesamowicie uzdolnieni i kto by nie stał na linii bramkowej, zawsze będzie gotów do wybronienia strzałów czasami do obronienia niemożliwych – o ile Legia będzie w stanie takowe wykonać.
Blok obronny graczy Królewskich nie będzie stać pod dużym znakiem zapytania. Jedynym graczem, o którym na ten moment nie wiadomo, czy będzie mógł wystąpić w spotkaniu z Legią, jest Fabio Coentrao dochodzący jeszcze do pełnej sprawności po urazie. W pierwszym składzie powinniśmy za to obejrzeć kapitana z krwi i kości, Sergia Ramosa, a obok niego kogoś z pary Pepe-Varane, którzy będą starać się tworzyć mur nie do przejścia. Graczami włączającymi się do akcji ofensywnych z linii obronnej powinni być za to Marcelo i Carvajal. Na temat wyjściowej trójki pomocników możemy również tylko gdybać, ponieważ konkurencja na tej pozycji jest ogromna, jednakże jeśli wziąć pod uwagę kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt ostatnich meczów Realu, wydawać by się mogło, że będzie to Kroos, Modrić i Casemiro.  Z przodu zapewne będziemy mieli przyjemność oglądać trio  Ronaldo-Benzema-Bale, które w dwumeczu z Legią starać się będą strzelać jak najwięcej bramek. W ostatecznym rozrachunku pozwoli to zawodnikom zdobywać kolejne nagrody indywidualne.

tumblr_och45uHQId1r8l1dzo1_r1_1280

Podsumujmy – Legia do grupy marzeń trafić na pewno nie mogła, bo takich w Lidze Mistrzów nie ma, ale los nie był dla Wojskowych łaskawy. Triumfator ostatniej edycji Ligi Mistrzów, kilkukrotny mistrz Niemiec oraz rosnący w siłę Sporting to na pewno nie są drużyny, które śniły się Leśnodorskiemu i spółce. Jakie szanse ma Legia w meczu z Realem? Wydawać by się mogło, że znikome, aczkolwiek w piłce nożnej zdarzało się wiele rzeczy, które nie śniły się filozofom.

Na przedmeczowych odprawach w Madrycie i w Warszawie zalecamy odtworzenie zwycięstwa Wisły Kraków sprzed 8 lat nad słynną Barceloną, wyjście na murawę i pokazanie milionom ludzi na świecie, że jednak można walczyć jak równy z równym przeciwko wielkiemu gigantowi z Bernabeu. Przecież nie ma nic do stracenia, więc naprzód, Legio! Po chwałę, po marzenia!

[Redakcja językowa – Małgorzata Broszko]
*Zgodnie z zasadami obowiązującymi w języku polskim męskie imiona i nazwiska niesłowiańskie zakończone w wymowie na nieakcentowane -o odmieniają się – według deklinacji męskiej [M.B.].