Po długim i męczącym wyjeździe do Kazachstanu drużyna Legii Warszawa podejmie na własnym stadionie ambitnego beniaminka – Sandecję Nowy Sącz. Obie ekipy do sobotniego spotkania przystępują w zgoła odmiennych nastrojach.
Środowa potyczka mistrzów Polski przyniosła porażkę w dość słabym stylu z FK Astana. Ich morale po tym spotkaniu na pewno nie należą do najwyższych. Można wnioskować, iż w najbliższej kolejce będą starali się odbudować zaufanie kibiców po ogromnej krytyce jaka spadła na nich po ostatnim meczu. Co ciekawe, z dobrej strony pokazali się dwa nowi zawodnicy pozyskani przez Legię w letnim okienku transferowym – Armando Sadiku oraz Cristian Pasquato. Pierwszy z nich zdobył gola, natomiast drugi wniósł ożywienie w formację ofensywną próbując dryblingów i strzałów. Czy trener Jacek Magiera powinien dać im tym razem szansę od pierwszej minuty?
Sandecja natomiast tego samego dnia zmierzyła się w I rundzie Pucharu Polski z Wartą Sieradz pokonując trzecioligowca aż 5-1. Co więcej, osiągnęła to wystawiając do gry w połowie rezerwowy skład. Bramki zdobywali Filip Piszczek, Patrik Mraz, Wojciech Trochim oraz dwie Maciej Korzym. To na pewno dobre przetarcie przed kolejnymi bojami w Ekstraklasie, pozwalające nabrać pewności siebie drużynie beniaminka.
Jak będzie wyglądać sobotnie spotkanie? Wydaje się, iż drużyna z Nowego Sącza zamuruje własną bramkę starając się jak najdłużej utrzymać korzystny, bezbramkowy rezultat. Nic odkrywczego, wszak dwa poprzednie ligowe mecze zakończyli właśnie wynikiem 0-0 – z Arką Gdynia oraz na trudnym terenie w Poznaniu. Sandecja to drużyna cechująca się dużą walecznością i ambicją. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na motywację będzie na pewno obecność w składzie zawodników z przeszłością w stołecznej drużynie – Macieja Korzyma, Tomasza Brzyskiego i Wojciecha Trochima.
Legia na pewno będzie starała się sforsować zacieśnione szyki obrony przeciwnika. Pod dużym znakiem zapytania stoi wyjściowa jedenastka mistrzów Polski. W meczu z Astaną szansę na pozycji wysuniętego napastnika dostał Michał Kucharczyk, jednak nie można być do końca zadowolonym z jego postawy. Lepszym rozwiązaniem wydaje się jednak Armando Sadiku, który wchodząc z ławki w środowym spotkaniu zdobył bramkę. Na koncie ma również pokonanie bramkarza Górnika Zabrze w pierwszej kolejce.
Skuteczność to jednak nie jedyna bolączka drużyna Magiery. Znacznie gorzej wygląda postawa bloku defensywnego. To może zaskakiwać, w szczególności dlatego, iż pozostała ona niezmieniona względem poprzedniego sezonu. Nie można więc zrzucić winy na brak zgrania lub komunikację. Interwencje Michała Pazdana powinny uspokajać grę, jednak często wprowadzają niepokój i chaos w szeregi obronne. Inny reprezentant Polski – Artur Jędrzejczyk również obniżył loty względem poprzedniego sezonu. W zasadzie o każdym piłkarzu linii defensywnej warszawskiej drużyny można byłoby napisać to samo.
W Legii podobnie jak w poprzednim meczu, ze względu na kontuzje niedostępni będą: Radović, Jodłowiec, Niezgoda oraz Chukwu. Dodatkowo w Astanie urazu doznał Dominik Nagy i szansę na jego występ oceniane są 50 na 50. Z kolei trener gości – Radosław Mroczkowski nie ma żadnych problemów z absencjami.
Niewątpliwie będzie to interesujące spotkanie w którym obie drużyny powinny pokazać zaangażowanie i wolę walki. Legia musi, Sandecja może. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, iż spotkanie poprowadzi Tomasz Kwiatkowski – sędzia z Warszawy. Miejmy nadzieję, że nie przysporzy kibicom argumentów o dyskusji na temat stronniczego sędziowania.
Początek spotkania na Stadionie Miejskim im. Józefa Piłsudskiego w sobotę o godzinie 18:00.