Czym Borussia postraszy Legię?

Już za niecały miesiąc Legia Warszawa rozpocznie zmagania w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Wojskowych czeka sześć niesamowicie trudnych spotkań z bardzo wymagającymi rywalami. Jako pierwsza na drodze legionistów stanie Borussia Dortmund.

Podobnie jak pozostali dwaj przeciwnicy stołecznego klubu, drużyna z Zagłębia Ruhry nie zdobyła w minionym sezonie tytułu mistrzowskiego w swoim kraju. Dortmundczycy ubiegłoroczne rozgrywki zakończyli na drugim stopniu podium, tracąc do mistrza, czyli Bayernu Monachium, 10 punktów i wyprzedzając trzeci Bayer o aż 18 oczek. W sumie zespół występujący na Signal Iduna Park przegrał jedynie cztery mecze i w sześciu zanotował remisy. Poza tym Borussia może pochwalić się także największą liczbą strzelonych bramek (82) oraz drugą najmniejszą w Bundeslidze sumą goli straconych (34). Ponadto BVB to też finalista ostatnich rozgrywek o Puchar Niemiec. Ostatecznie to trofeum trafiło jednak do Bayernu Monachium, który pokonał Borussen w rzutach karnych. Pod względem statystyk na szczeblu krajowym przeciwnicy Legii prezentują się zatem bardzo imponująco.

Warto także przyjrzeć się występom BVB w ubiegłorocznych zmaganiach o europejskie puchary. Siódme miejsce w tabeli Bundesligi, na którym drużyna z Dortmundu zakończyła rozgrywki w sezonie 2014/15, dało jej możliwość wystąpienia w 3. rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. Niemiecka ekipa dotarła do fazy grupowej, choć nie obyło się bez niespodzianki w postaci porażki 3:4 z norweskim Odds BK, które w rewanżu zostało skarcone i pokonane aż 7:2. Borussia znalazła się w grupie C, gdzie jej rywalami był PAOK Ateny, FK Krasnodar i Qäbälä FK. Drugie miejsce dało Borussen awans do kolejnego etapu rozgrywek. Ostatecznie, po wygranych z FC Porto i Tottenhamem Hotspur, dortmundczycy musieli uznać wyższość Liverpoolu w ćwierćfinałowym dwumeczu i pożegnali się z turniejem.

Możemy być pod wrażeniem także wtedy, gdy spojrzymy na nazwiska zawodników, którzy 14 września pojawią się przy Łazienkowskiej. Szczególnie groźna wydaje się ofensywa BVB z Aubameyangiem na czele, który w ubiegłym sezonie zdobył 39 bramek w 49 meczach i zanotował 12 asyst. Oprócz niego znajdują się tam tacy gracze, jak Shinji Kagawa, Adrian Ramos czy nowe letnie nabytki – Ousmane Dembele i Andre Schürrle.

Sytuacja kadrowa w Borussii nie jest jednak tak kolorowa, jak to może się wydawać. Przede wszystkim: w letnim oknie transferowym z Dortmundem pożegnało się trzech piłkarzy podstawowego składu – Henrikh Mkhitaryan, Ilkay Gündogan i lider defensywy, Mats Hummels. Poza tym z kontuzją wciąż zmaga się Marco Reus, a powracający do klubu Mario Götze trenuje indywidualnie i nie jest na razie zdolny do gry ze względu na uraz uda. Możliwe zatem, że tych dwóch graczy w pierwszym starciu z Legią nie zobaczymy.

O tym, jak trener Tuchel poradzi sobie z czekającym na niego wyzwaniem, aby załatać dziury powstałe w składzie po utracie podstawowych zawodników, przekonamy się wkrótce. Wczoraj ruszył nowy sezon Bundesligi, a dziś Borussia rozegrała swój premierowy mecz. Zwycięstwo 2:1 z FSV Mainz zapewnił wspomniany już Pierre-Emerick Aubameyang, który dwukrotnie wpakował piłkę do bramki przeciwnika. Dobrze spisał się także wchodzący do zespołu Andre Schürrle. Mimo tego warto pamiętać, że jedno rozegrane spotkanie nie jest wystarczające, by trafnie ocenić, jak drużyna będzie spisywać się w najbliższych tygodniach czy miesiącach.

Jest jednak coś, czego już teraz możemy być pewni – starcie Legii z Borussią okaże się ciekawe pod względem kibicowskim i wzbudzi duże zainteresowanie społeczeństwa, a obiekty przy Łazienkowskiej 3 i Strobelallee 50 wypełnią się po brzegi. Piłka nożna jest w Niemczech na tyle popularna, że nawet spotkania drugiej czy trzeciej ligi niemieckiej są w stanie przyciągnąć na stadion kilkadziesiąt tysięcy osób. Dodatkowo warto wspomnieć, że w okresie, gdy w Dortmundzie mogliśmy oglądać polskie trio, drużyna ta zyskała wielu sympatyków w Polsce.

A jakie są szanse na to, że Legia dorówna Borussii nie tylko na trybunach, ale też na boisku? Niestety nikłe, co oczywiście nie oznacza, że klub z Warszawy jest skazany na porażkę. W końcu niejednokrotnie mogliśmy się już przekonać, że: “Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.”

fot: Eurosport.com