Jacek Magiera, który 1 stycznia będzie obchodził 40 urodziny, jest najmłodszym trenerem Legii od 2004 roku, kiedy to miejsce Dariusza Kubickiego na ławce trenerskiej warszawiaków zajął Jacek Zieliński (miał wtedy 37 lat). Jednak ani Zieliński, ani Hasi, ani Czerczesow, ani Urban, ani żaden inny trener swojej pracy z Legią nie zaczynał z takim rozmachem – od spotkania w Lidze Mistrzów.
Krótko o karierze piłkarskiej nowego szkoleniowca Legii – młodzieńcze lata spędził w Rakowie Częstochowa. Wiosną 1997 roku przeniósł się do Warszawy, gdzie spędził 9 lat. W barwach Legii zagrał w 176 ligowych spotkaniach, zdobył 2 mistrzostwa kraju, Puchar Polski, Puchar Ligi i Superpuchar. Debiutu w seniorskiej reprezentacji kraju się nie doczekał, ale był za to członkiem drużyny do lat 17, która w 1993 roku zdobyła na mistrzostwach świata w Japonii czwarte miejsce (strzelił nawet bramkę w ćwierćfinałowym spotkaniu z USA).
Co można powiedzieć o karierze trenerskiej Jacka Magiery, która niewątpliwie (przynajmniej na razie) jest znacznie uboższa niż ta piłkarska? Przez większość czasu Magiera był asystentem pierwszego trenera Legii. Od stycznia 2014 roku do czerwca 2015 był szkoleniowcem drużyny rezerw. Czemu tak krótko? Nie jest tajemnicą, że były trener Zagłębia Sosnowiec był niezadowolony z niewielkiego wpływu na drużynę. W jego zespole grali głównie ludzie, którzy w danej chwili nie mieścili się w kadrze Henninga Berga. W sezonie 14/15 w drużynie Magiery wystąpiło… 57 piłkarzy! Jak mówił ówczesny szkoleniowiec drugiej drużyny: „Nie da się zgrać zespołu i sprawić, by grał z polotem. Przy takich liczbach to nierealne”. Zresztą podczas meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki sztab pierwszego zespołu przejął PEŁNĄ kontrolę nad zespołem (porażka 0:3).
Co ciekawe, Magiera już wcześniej mógł trenować pierwszy zespół Legii. W wywiadzie dla Weszlo.com (październik 2015) stwierdził, że już dwa razy miał taką możliwość. W obu przypadkach chodziło jednak o rolę popularnego „strażaka”, a jak stwierdził sam Magiera, taka rola go nie interesowała.
W maju tego roku Zagłębie Sosnowiec poinformowało, że od sezonu 16/17 szkoleniowcem zespołu będzie Jacek Magiera. Na pewno niemałą rolę odegrał fakt, że Zagłębie jest klubem ściśle współpracującym z Legią, ale mówimy o zespole, który przez długi czas bił się o awans do Ekstraklasy i awansował do półfinału Pucharu Polski (przegrana z Lechem, jednak bynajmniej nie w kompromitującym stylu). Powiedzieć, że w drużynie z Zagłębia Dąbrowskiego radził sobie dobrze, to nic nie powiedzieć. Jego zespół w 9 kolejkach zdobył 21 punktów (z 27 możliwych do zdobycia). Kiedy w 10 kolejce na ławce trenerskiej po raz pierwszy zabrakło Magiery, sosnowiczanie odnieśli pierwszą porażkę w sezonie (3:5 z Olimpią Grudziądz). Tak, 9 meczów nie może być jakimś wielkim wyznacznikiem, ale o jednym (ostatnim z Magierą na ławce) meczu z udziałem jego drużyny mówiło się w całej Polsce:
Wszyscy, którzy wypowiadają się o Magierze, powtarzają: „Wyważony, spokojny”. Jego koledzy z boiska są zgodni, że już w czasie kariery piłkarskiej miał zadatki na trenera. Ponoć robił notatki ze wszystkich zajęć.
Na konferencji prasowej, na której został przedstawiony jako trener Legii, powiedział, że „należy mu gratulować, nie współczuć”. Stwierdził, że Legia przez cały czas była w jego sercu i był to jedyny klub, dla którego był skłonny opuścić Sosnowiec. Potwierdził też, że prezes Leśnodorski powiedział mu, że kiedyś tam wróci. Przyznał również, że nie ma zbyt wiele czasu, by coś zmienić do samego spotkania ze Sportingiem – i będzie się opierał głównie na sztabie szkoleniowym, który ma przygotowane informacje o rywalu. Według Magiery najważniejsze będą… rozmowy. Zapowiedział: „Będę rozmawiał indywidualnie z piłkarzami, później z formacjami, a na końcu z zespołem. W Legii naprawdę nie ma słabych piłkarzy, nie trafiają tu ludzie z przypadku. Po prostu trzeba wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Potrzeba czasu. Za kilka tygodni będę mógł powiedzieć coś więcej”.
Jacek Zieliński, były kolega Magiery z boiska, w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” powiedział, że „Jacek Magiera wykazał się odwagą”. Jest przekonany, że nowy trener Legii ma plan, by wyprowadzić zespół z kryzysu. Jednak – jak sam stwierdził – „trudno wyrokować, jak będzie wyglądać jego praca przy Łazienkowskiej”. Potwierdził również, że jego kolega przed meczem ze Sportingiem może zrobić tak naprawdę niewiele, że na szybko będzie można poprawić jedynie podejście mentalne.
Czego więc można się spodziewać? Czy można liczyć na to, że zadziała „efekt nowej miotły”? Jest to niestety mało prawdopodobne, chyba że w przeciągu tych kilkudziesięciu godzin Magierze uda się trafić do głowy każdego piłkarza Legii. Sam trener jednak stwierdza, że w tak krótkim czasie nie da się wiele zrobić, że odmiana tego zespołu będzie długotrwałym procesem. Ile procent tego procesu zostało już wykonane? Tego dowiemy się dzisiaj w Lizbonie.