Przeddzień meczu z FC Basel, każdy kibic z Poznania zadaje sobie pytanie – czy może być jeszcze gorzej? Powiem więcej, ja to pytanie zadaje sobie od jakiegoś miesiąca i staram się szukać punktów zaczepienia, przyczyn takiego stanu rzeczy jaki obecnie obserwujemy.
Kolejorz jest w dołku, w jakim nie był chyba nigdy. Nawet na przełomie wieków, kiedy spadał z ligi, nie było aż tak źle. Czy da się im jakoś pomóc? Wszak, jak ktoś ma problem to należy poświęcić mu więcej uwagi i postarać się poszukać rozwiązania by było lepiej . Ten egzamin na pewno zdają kibice, którzy po zbojkotowanym meczu z Belenenses, wrócili, najpierw w Pucharze Polski, a potem w meczu z Górnikiem, tłumnie na trybuny przy Bułgarskiej. Lepszej pomocy podopieczni Macieja Skorży nie otrzymają.
Jutro ważny mecz, mecz-rewanż za eliminacje do Ligi Mistrzów. Czy piłkarze, trenerzy i włodarze Lech podejdą do tego spotkania na poważnie? Tego dowiemy się jutro, ale uprzedzam fakty – nie oczekujmy zbyt wiele, przecież ważniejsza jest liga…
1. Powód – PRESJA
Z tego miejsca pozdrawiamy Mohameda Keite, który ulegał jeszcze do niedawna wielkiej presji w Lechu. Wrócił do Norwegii i gra… znakomicie. Wracając jednak do Poznania. Czarnoskóry Norweg wyjeżdżając ze stolicy wielkopolski, mocno zaszczepił tą cechę w swoich byłych kolegach z drużyny. Teraz presji ulega cała drużyna i bardzo sobie z nią nie radzi. O ile w eliminacjach do Ligi Mistrzów, przy porażce z FC Basel, piłkarze zostali rozgrzeszeni, tak w lidze jest zupełnie inaczej. Zawodnicy, trenerzy, czy kibice, powoli mają dość. Widać to z każdym spotkaniem. Kolejne porażki nakręcają negatywnie drużynę. W grze Kolejorza widać presję aż nadto. Każde zagranie, każdy strzał, każda obrona, widać w tym sporo nerwów. W przypadku niepowodzenia, taki piłkarz otrzymuje kolejny cios w psychikę, to widać. Doszło do tego, że taki piłkarz jak Dariusz Dudka, który miał być wzmocnieniem drużyny przede wszystkim ze strony mentalnej, w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego przyznaje, że:
„Ciężko stwierdzić, ale na pewno motywacja może być jednak troszkę inna. Uważam, że w Europie gramy po prostu przeciwko lepszym zespołom niż w lidze. Z tego może to wynikać.” – co potwierdza swoją grą w meczach ligowych.
2. Powód – NAPIĘCIE WEWNĄTRZ KLUBU
Presji ulegają także włodarze Mistrza Polski. Nerwowe ruchy, związane z zamrażaniem wypłat, do których w końcu nie doszło. Brak pomysłu na wyjście z kryzysu. Na koniec także ustalanie priorytetów dla trenera Skorży, który otwarcie na konferencji pomeczowej(po meczu z Belenenses) przyznaje:
„Jestem bardzo rozczarowany tą sytuacją, słowo żal będzie tutaj odpowiednie. Dla mnie wyzwaniem jest rywalizacja w Europie. Mówiłem to już na pierwszej konferencji w tym klubie. Jestem jednak trenerem i najważniejsze nie są moje ambicje, a dobro klubu”
Do końca nie wiemy, czy to z zarządem jest aż tak źle, czy z samym trenerem. Dochodzą nas głosy, że szkoleniowiec drużyny z Poznania, nie ma pomysłu na wyjście z kryzysu, jednak patrząc na decyzje „góry”, nie jest w tym osamotniony. Widocznie odpowiada im czekanie na deszcz, który sam ugasi ten pożar.
3. Powód – ZŁE RUCHY TRANSFEROWE
Wybitnie nieudane okienko transferowe dla poznaniaków. Dudka, o którym wspominaliśmy, Robak łapiący ciągle kontuzje, bezjajeczny Thomalla, czy też nielubiany przez trenera Tetteh, składają się na tragiczny obraz „wzmocnień” tego lata. A pamiętacie co mówiono pod koniec czerwca? Zarząd był chwalony za szybkie ruchy, których nie było w poprzednich okienkach. Może jednak warto było trochę poczekać, przeanalizować grę powyższych i ściągnąć lepszych? Najciekawsze jest to, że najlepiej z nich wygląda ten, którego skreślano od początku – Tetteh. Jedyny, który daje cokolwiek pozytywnego drużynie, ale czy tylko tego oczekiwaliśmy po następcy Linettego? Celowo pomijam pozyskanie Macieja Gajosa, który przepracował okres przygotowawczy pod okiem Michała Probierza i zdobył nawet 4 bramki dla zespołu z Podlasia. Takich wzmocnień(już bez cudzysłowu) zabrakło na początku lata.
4. Powód – NAPIĘTY TERMINARZ SPOTKAŃ
Dla polskich piłkarzy gra na trzech frontach to zbyt wiele, niestety to pokazuje nam, że zawodnicy, których oglądamy każdego tygodnia, nie są profesjonalistami. Wtórują im trenerzy, którzy karmią ciemną masę po każdy nieudanym spotkaniu mówiąc, że „niedasie”. Otóż da się, w profesjonalnych klubach nikt nie narzeka na nadmiar spotkań. Problem ten dotyczy nie tylko Lecha, tak samo jest w Legii, czy było w Jagiellonii, gdzie przed rewanżowym spotkaniem z Omonią, trener wystawił rezerwy w starciu ligowym. Jak temu zaradzić? To chyba zbyt szeroko zakrojony problem, a wychodzenie z niego będzie wiązało się ze zmianą szkolenia od podstaw. Szkolenia przede wszystkim mentalnego, bo tutaj tkwi problem. Polscy piłkarze są wzorami przeciętniactwa i Lech doskonale się w to wpisuje.
5. Powód – PAOLO TERZOTTI
W internecie prześmiewczo nazywany – „Włoskim magikiem”. Odpowiedzialny w Lechu za przygotowanie fizyczne. Zatrudniony w Kolejorzu z początkiem wakacji, do meczu w Superpucharze nie zdołał poczynić spustoszenia w szeregach Lecha. Później była równia pochyła, coraz słabsza gra, kolejne kontuzje, piłkarze wyglądali jak wymęczone pszczoły po całomiesięcznym zbieraniu miodu. Przy takim natłoku spotkań, zawodnicy nie wytrzymywali kondycyjnie całych spotkań. Obserwując to z trybun, wyglądało jakby przeprowadzali trening regeneracyjny w trakcie meczów…
Co skłoniło szkoleniowca do zatrudnienia Terzottiego? Podopieczni Skorży w końcówce sezonu wyglądali znakomicie, po co więc zmieniać coś, co wyglądało dobrze? Tego nikt nie wie, ale ten sam temat przerabiano wcześniej w Wiśle i Legii, kiedy po zatrudnieniu Włocha, drużyna nagle przestawała grać.
6. Powód – BRAK SADAJEWA
Kiedyś na niego narzekano, Skorża go odmienił i stał się LIDEREM zespołu. Tak, to był człowiek, którego teraz brakuje w Lechu. Z każdym meczem coraz bardziej za nim tęsknimy. Na jego miejsce przyszedł Denis Thomalla, który w zamyśle zarządu miał go zastąpić. Brzmi to jak kiepski żart. Ciężko w to uwierzyć ile agresji i animuszu dodawał Czeczen całej drużynie. Gdy zerkamy na jego poczynania w Rosji, to dostajemy odpowiedź, dlaczego nie gra już w Lechu. Powoli staje się piłkarzem kompletnym, strzelającym również bramki.
7. Powód – BRAK SKUTECZNOŚCI
Tak bardzo nieskutecznej drużyny jak Lech nie ma w Europie. Zerkając na statystyki zespołu Mistrza Polski można się załapać za głowy. Najwięcej oddanych strzałów w lidze(163), najwięcej celnych(62), najwięcej dośrodkowań(273), największe posiadanie piłki(62%), ilość strzelonych goli? SZEŚĆ. Skuteczność to niecałe 10%, dla porównania Legia ma 48% skuteczności. PRZEPAŚĆ.
Na słabą skuteczność składa się kilka czynników, o których pisałem wcześniej. Presja, spore zmęczenie sezonem, czy też słabi wykonawcy jednak nie powinny tłumaczyć tak beznadziejnych statystyk. Racja, często Kolejorz ma pecha. W tym sezonie trafił już czterokrotnie na bramkarzy, który rozgrywali mecz życia(Cierzniak, Szmatuła, Zubas, Kasprzik), jednak zawodnicy z Poznania bardzo im w tym pomogli. Wszak są takie strzały, których i najlepszy bramkarz na świecie nie obroni.
Pojawia się jednak malutkie światełko w tunelu. Gol Kownackiego z Górnikiem zwiastuje małe przełamanie. Piłkarzom na pewno będzie się teraz grało znacznie łatwiej, ponieważ niemoc została przełamana. Skuteczność na poziomie 10% nie przystoi nawet najsłabszemu mistrzowi kraju w całej Europie.
8. Powód – ZŁE LOSOWANIE
Czemu o tym wspominam? Otóż, niech każdy sobie teraz odpowie na pytanie. Jeśli Lech kosztem ligi awansowałby do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ktoś by go krytykował?
Znalazłaby się grupa hejterów, jednak odbiór drużyny były niesamowity. Nie raz pisałem o fatum jakie ciąży nad polską piłką, jeśli chodzi o te rozgrywki. Nie inaczej było i tym razem. FC Basel był najtrudniejszym rywalem jakiego można było wylosować. Co by było w przypadku wylosowania takich drużyn, które Lech by pokonał? Każda porażka w lidze byłaby wybaczona i usprawiedliwiona. Presja byłaby mniejsza, a wyniki w lidze na fali hurraoptymizmu, lepsze. Mimo, że na grupę Ligi Europy też czekano długo, jest ona traktowana przez kibiców jako chusteczka, którą można otrzeć ligowe łzy.
9. Powód – WYPOŻYCZENIE MŁODYCH
Uważam to za spory błąd ze strony trenera. Właśnie w takich momentach można pokazać siłę akademii. Młodzi, zdolni, głodni spotkań ligowych, nie odstający od reszty – Serafin czy Bednarek, mogliby pokazać na co ich stać na tle ich wymęczonych kolegów. Doskonale w tej sytuacji odnajduje się Piotr Kurbiel, który dostaje coraz więcej szans w dorosłej drużynie. Jeszcze dwa lata temu, do wystawiania młodych zmuszony był Mariusz Rumak, nie pożałował. Z takimi piłkarzami wyniki nie byłyby gorsze niż są. Warto pamiętać, że niebawem taki Linetty, Kamiński, Kędziora czy Kownacki znajdą kluby za granicą. Czy Lech znalazł ich następców? Każdy zna na to pytanie odpowiedź.
10. Powód – SAM LECH
Lech padł ofiarą własnego sukcesu. Zadurzył się w nim, zapominając o tym, że każdy rywal będzie się teraz jeszcze bardziej na mecz z nimi mobilizował. Został za to skarcony. Wielokrotnie. Sukcesu już pewnie nie powtórzy, sukcesu, na który chyba nie był gotowy…
***
Każdy sportowiec powtarza, że łatwiej jest tytuł zdobyć niż go obronić, tą tezę potwierdza Lech, któremu obrona tytułu pewnie się nie uda lecz reforma ligi, podział punktów i większa liczba spotkań grają zdecydowanie na korzyść poznaniaków. Każdy przecież zdaje sobie sprawę, że kiedyś zaczną wygrywać, a wtedy możemy być świadkami ciekawego pościgu za czołówką płaskiej, ligowej tabeli.