Kolejorz ograł Legię w klasyku polskiej Ekstraklasy i zbliżył się do podium ligowej tabeli. Wyżej notowani stołeczni zagrali bardzo słabe spotkanie co wykorzystali gospodarze, którzy po golach Vujadinovicia i Gytkjaera odnieśli wygraną 2:0.
Dla Lecha liczyło się tylko zwycięstwo, dobra gra i miła dla oka miała być drugorzędnym celem, piłkarze i trenerzy chcieli zamazać w ten sposób porażki w dwóch ostatnich spotkaniach. Adam Nawałka miał wreszcie do dyspozycji Roberta Gumnego, a w podstawowej jedenastce wystawił znów Thomasa Rogne, Macieja Makuszewskiego, Kamila Jóźwiaka oraz Darko Jevtica. To spowodowało zmieniło obraz gry zespołu, który w końcu zaczął funkcjonować na dobrym poziomie.
Początek meczu należał do Legii. Dobrze usposobieni goście sprawiali wrażenie drużyny bardziej poukładanej. Jednak do czasu. Już w 8 minucie warszawska drużyna przegrywała 0:1. Rzut rożny wykonywał Maciej Gajos. Płasko posłana piłka w pole karne wywołała ogromne zamieszanie. Najbardziej przytomnie w tej sytuacji zachował się Nikola Vujadinović. Strzelił końcówką buta, piłka odbiła się jeszcze od nogi Marko Vesovicia, znów trafiła w but Czarnogórca i wtoczyła się do siatki. Radość Vujadinovicia była podwójna, bo tym samym zamazał plamę z poprzednich spotkań, kiedy to tylko zawalał bramki Lechowi. Po stracie gola Legia próbowała odrobić straty, ale widać było, że nie ma wielu argumentów, by postraszyć lechitów. Kolejorz wreszcie nie odbiegał od rywali pod względem szybkościowym, grał zdyscyplinowanie i gdyby w 26. minucie Maciejowi Makuszewskiemu udało się przechytrzyć Artura Jędrzejczyka, miałby doskonałą okazję, by podwyższyć prowadzenie gospodarzy.
Początek drugiej połowy należał do Lecha, który utrzymywał się przy piłce i wyprowadził dwie groźne kontry. Ta druga zakończona bombą Kamila Jóźwiaka mogła zakończyć się nawet golem, gdyby skrzydłowy Kolejorza uderzał bardziej celnie. Chwilę później bardzo dobrą okazję mieli Jevtić z Makuszewskim, ale zagubili się w gąszczu nóg legionistów i ta akcja nie zakończyła się strzałem. Spodziewaliśmy się, że goniąca wynik Legia w końcu ruszy do zdecydowanej ofensywy, ale dobrze ustawiony i zdeterminowany Kolejorz na niewiele gościom pozwalał. Najlepszą sytuację na strzelenie wyrównującego gola miał Cafu, lecz Burić wyłapał jego strzał głową.