Ostatnie tygodnie w naszej Ekstraklasie to kolejne zwolnienia trenerów i zmiany na ławkach trenerskich w Szczecinie i Krakowie. Jednak wydaje się, że działacze tych klubów wyborem następców popchnęli swoje drużyny do przodu.
Henning Berg, Jurij Szatałow i Radoslav Latal to zagraniczni szkoleniowcy aktualnie pracujący w T- Mobile Ekstraklasie. Jeśli jeszcze trenera Górnika Łęczna za wieloletnią pracę w Polsce zaliczymy do grona Polaków to zostaje nam dwójka: Berg i Latal. Co możemy powiedzieć o tych szkoleniowcach?
O opiekunie Piasta Gliwice jedynie tyle, że miał bogatą karierę piłkarską, w której zdobył m.in. wicemistrzostwo Europy w 1996 roku i Puchar UEFA w sezonie 1996/1997 z Schalke 04 Gelsenkirchen. Chociaż podczas swojej pracy w Koszycach walczył o awans do III rundy kwalifikacji Ligi Europy to Czech na swoje największe trenerskie osiągnięcia wciąż czeka.
Z kolei Henning Berg, który w Polsce pracuje już od ponad roku może pochwalić się większymi sukcesami. Były świetny obrońca Manchesteru United wywalczył w poprzednim sezonie mistrzostwo Polski i wygrał swoją grupę Ligi Europy odpadając w kolejnej rundzie z Ajaxem Amsterdam. Chociaż Norweg dopiero rozpoczyna swoją karierę trenerską w Warszawie to już można sporo powiedzieć o jego warsztacie, metodach pracy i wpływie na drużynę. Pomimo wielu krytycznych słów pod jego adresem zaliczyłbym go do piątki najlepszych trenerów Ekstraklasy.
Maciej Skorża, Michał Probierz, Henning Berg, Czesław Michniew i Jacek Zieliński. Piątka najlepszych trenerów pracujących obecnie w Ekstraklasie, z czego dwóch z nich w ostatnich dniach ponownie rozpoczęło pracę w lidze. Nie będę ukrywał swojej radości z tego powodu, bo dotychczasowe pomijanie takich fachowców to najzwyczajniej w świecie wstyd dla całej naszej Ekstraklasy.
Jak patrzę dziś na naszą ligową tabelę w końcu widzę namiastkę normalności. Po tym jak w wielu naszych klubach zatrudniano przypadkowych gości z Portugalii czy Holandii w końcu pracuje większość Polaków. I żebyście mnie dobrze zrozumieli: nie mam nic do obcokrajowców przyjeżdżających do nas za pracą, ale jeśli kluby mają płacić grubą kasę za zagranicznego trenera niczym nie różniącego się od naszych szkoleniowców ( albo jeszcze słabszych ) to zdecydowanie lepiej postawić na Polaka. Przecież jest tańszy, zna środowisko, a i gwarancja odniesienia sukcesu podobna.
Od wielu lat, a szczególnie od początku obecnego sezonu Michała Probierza traktowali w środowisku polskiej piłki nożnej jak szaleńca. Szczególnie po konferencji prasowej z pierwszego spotkania z Lechią Gdańsk, kiedy dla żartu rozpoczął swoje przemówienie w języku niemieckim, oburzyli się prawie wszyscy. A to właśnie dzięki niemu stacja transmitująca ligowe rozgrywki wprowadziła rywalizację między trenerami zagranicznymi i rodzimymi. To również dzięki Probierzowi zaczęło się rozmawiać o różnicach i słuszności zatrudniania przypadkowych trenerów zza granicy. Już nie wspomnę o problemie baz szkoleniowych i stawiania na młodzież.
Dziś opiekun Jagiellonii Białystok może spokojnie usiąść w fotelu i z satysfakcją patrzeć na wszystkich tych, którzy krytykowali go po tamtej konferencji prasowej. Może ostatnie zmiany w Szczecinie i Krakowie nie odmieniły diametralnie polskiego futbolu, ale z pewnością dały sygnał, że coś drgnęło. Przecież właściciele Pogoni i Cracovii mogli znaleźć zagranicznych trenerów, którzy przyjechaliby do Polski uzdrawiać naszą piłkę, a wyjechaliby w popłochu i niesławie niczym Jose Mari Bakero.
Dlatego takie ruchy naszych ligowych działaczy cieszą i chciałbym o nich czytać zdecydowanie częściej.