Pierwszy mecz II rundy eliminacji do Ligi Europy miał być dla zawodników Legii Warszawa spokojnym spacerkiem. Spacerek zamienił się w prawdziwe piekło, ponieważ „Wojskowi”, aby skromnie pokonać FC Botosani 1:0, musieli przejść drogę przez mękę i w wyjątkowo nieefektownym stylu zapewnić sobie spokojny wieczór przed rewanżem.
Teoretycznie, najłatwiej z polskich drużyn miał właśnie stołeczny klub. W przeciwieństwie do Jagielloni i Śląska, Legia była rozstawiona w losowaniu i trafiła na średniaka rumuńskiej ekstraklasy. „Średniak” obnażył niestety skuteczność Legionistów i choć nie stwarzał większego zagrożenia pod bramką Dusana Kuciaka, sprawił zespołowi Henninga Berga dużo trudu.
Dogodna sytuacja dla gospodarzy dzisiejszego spotkania nadarzyła się w 22. minucie. Wówczas Nemanja Nikolić doszedł do strzału po prostopadłym podaniu Guilherme, ale jego strzał wybronił bramkarz FC Botosani. To co zdarzyło się później, nie śniło się nawet największym pesymistom. Do pustej bramki dobijał głową Michał Kucharczyk, ale chybił posyłając piłkę nad bramką. Wicemistrzowie Polski mogli kreować o wiele więcej świetnych okazji, lecz za każdym razem brakowało dokładności lub po prostu zimnej krwi. Ofensywni gracze Legii często byli łapani na spalonym, przez co widowisko znacznie ucierpiało.
Brak koncentracji uwidocznił się także w 41. minucie. Niedokładne dośrodkowanie w pole karne Legionistów przejął zawodnik Botosani, Ciprian Brata i kompletnie niepilnowany był bardzo blisko zdobycia gola. Uderzona piłka minęła jednak bramkę Kuciaka o dosłownie kilka centymetrów.
Po przerwie „Wojskowi” sprawiali wrażenie nieco bardziej pobudzonych, ich gra w końcu zaczęła się „kleić”, a Nikolić dochodził z powodzeniem do sytuacji strzeleckich. W 49. minucie zamknął on dośrodkowanie Kucharczyka z lewej strony, ale uderzył zbyt słabo, by pokonać Iliewa.
Czarę goryczy przelało pudło Aleksandra Prijovicia, który w genialnej sytuacji, będąc kilka metrów przed bramką nie trafił w nią! Całe szczęście dwie minuty później Ondrej Duda przejął bezpańską piłkę i strzałem sprzed pola karnego pokonał bramkarza Botosani nie do obrony.
Wtedy to „zeszło ciśnienie” z zawodników Henninga Berga, a ci zaczęli grać o wiele swobodniej. Nie zdołali jednak zdobyć drugiego gola i tylko (lub aż) z jednobramkową zaliczką pojadą w czwartek do Rumunii obronić wynik i awansować do III rundy eliminacji. Rewanż może się okazać równie trudny, co pierwszy mecz, więc Legia musi mieć się na baczności, aby przypadkiem nie odpaść z europejskich rozgrywek za wcześnie.