Lechia po raz kolejny rzutem na taśmę zapewniła sobie awans do grupy mistrzowskiej. Na pierwszy mecz po podziale punktów, ‚biało-zieloni’ wybiorą się do Lubina.
(zdj: 90minut.pl)
Powyższa grafika mówi wszystko – będzie to spotkanie drużyn, które w tym roku idą jak burza. Obrońca gdańszczan, Mario Maloca, rzuca odważną tezę, że Lechia ‚gra być może najlepszy futbol w Polsce’. Faktycznie, czasami patrząc na grę Lechii ręce same składają się do oklasków, jednak klub znad morza jest jak doktor Jekyll i Hyde – dysproporcja w ich grze u siebie i na wyjeździe jest ogromna. Nie licząc ostatniego wyjazdu do Warszawy, gdzie zagrali bardzo dobry mecz na Legii, spotkania poza Gdańskiem kończyły się wynikami:
2:4 w Kielcach
0:1 w Lubinie
1:1 w Zabrzu
A to są tylko mecze, w których na ławce trenerskiej zasiadał Piotr Nowak. Żeby przypomnieć sobie ostatnie wyjazdowe zwycięstwo Lechii, trzeba cofnąć się do października, gdy podopieczni wtedy jeszcze Thomasa von Hessena wygrali w Mielcu(stadion w Niecieczy był jeszcze w budowie) po golu z kontrowersyjnego karnego w ostatniej minucie meczu. Tylko dwa wyjazdowe zwycięstwa. Obok dwóch Górników – najgorszy wynik w lidze. Dla kontrastu – 8 wygranych u siebie. Taki sam wynik co Legia przed tą kolejką, gorzej tylko od Piasta.
Dla Zagłębia, szczególnie w tym roku, nie ma żadnego znaczenia, czy grają u siebie, czy na wyjeździe. Nie ma też znaczenia z kim. Piotr Stokowiec chce, by jego drużyna grała tak samo z Górnikiem Zabrze, jak i z Legią czy Lechem. Majstersztykiem było ściągnięcie z Belgii Filipa Starzyńskiego, który złapał taką formę, że został powołany do kadry i ma niemałe szanse na wyjazd do Francji i to bynajmniej nie w roli kibica, choć jeszcze trzy miesiące temu nikt by nie postawił na to złamanego grosza, nawet cudzego. Z byłym piłkarzem Ruchu w składzie ‚Miedziowi’ przegrali tylko jedno spotkanie z wicemistrzem Polski i to po naprawdę dobrej grze zespołu. Strzelił on też jedynego gola w wygranym spotkaniu z sobotnim rywalem lubinian.
Lechia z Zagłębiem w rozgrywkach ligowych mierzyła się 22 razy – 12 razy w Ekstraklasie, 10 razy na jej zapleczu. Bilans zdecydowanie przemawia za gospodarzami sobotniego starcia – lechiści wygrali 12 razy, przegrali tylko 6, a zremisowali 4. U siebie przegrali tylko dwa razy – w 2011 i 2012 roku. Co może napawać optymizmem? W 22 meczach tylko raz zdarzył się bezbramkowy remis – było to w 1987 roku.
Osłabienia? W ekipie gospodarzy z pewnością będzie brakować będącego w dobrej formie Maka, który leczy kontuzję. Większy komfort wyboru ma Piotr Stokowiec, który poza Jakubem Tosikiem(zawieszony) ma do dyspozycji wszystkich swoich zawodników.
W Lubinie szykuje się świetne widowisko. Druga i czwarta drużyna tego roku. Najlepsza ofensywa tego roku kontra drużyna, która niezależnie od klasy rywala chce grać swoje. To po prostu musi wypalić.