termapods

Duch Ćwielonga unoszący się nad stadionem w Bielsku – Termalica wygrywa po usypiającym spotkaniu

Niedzielne popołudnie, piękna, słoneczna pogoda. W takich warunkach, kiedy to najchętniej położylibyśmy się nad rzeką jedząc kiełbasę z grilla, Podbeskidzie rozpoczęło zmagania w grupie spadkowej.

I to było właśnie najczęściej zadawane pytanie przed spotkaniem – z jakim nastawieniem wyjdą bielszczanie, którzy przecież przez kilkadziesiąt godzin byli myślami przy meczach z Legią i Lechem w grupie mistrzowskiej, a okazało się, że będą musieli się spiąć, by zachować ligowy byt. Gospodarze na spotkanie z Termaliką wyszli ofensywnie, chcąc pokazać, że świetna forma w tym roku(lepiej punktowały tylko Legia i Zagłębie) nie jest dziełem przypadku. Już w drugiej minucie Podbeskidzie miało stuprocentową sytuację – Szczepaniak z prawej strony dograł do Demjana, ale były król strzelców Ekstraklasy nie trafił w piłkę. Niestety okazało się, że to złe miłego początki. Niby przeważali niecieczanie, niby ‚Górale’ potrafili się czasem odgryźć, ale dobrych sytuacji było jak na lekarstwo. Dość bliski bramki kolejki(co najmniej!) był Anton Sloboda, który bez zastanowienia uderzył z woleja, ale piłka o centymetry minęła słupek. Po pierwszej połowie mogliśmy też z całą pewnością stwierdzić, że obrona Podbeskidzia bez Jozefa Piacka(jego miejsce zajął Kristian Kolczak) bardzo traci na jakości. Tempo meczu, jak to stwierdzili komentatorzy: ‚leniwe’.

Bartłomiej Babiarz w przerwie meczu potwierdził tezę, że wraz z podziałem ligi rozpoczęła się prawdziwa walka o utrzymanie, która pęta nogi zawodnikom i powoduje, że boją się podjąć ryzyka, jednak ma nadzieję, że zmieni się to w drugiej połowie.

Nie zmieniło się.

Mecz w drugiej połowie był jeszcze bardziej chaotyczny, jednak nadeszła 60. minuta. 1523442. rzut rożny dla Termaliki, zamieszanie w polu karnym w którym najlepiej odnalazł się Mateusz Kupczak, który strzelił pierwszą bramkę dla Termaliki w grupie spadkowej. Ciekawostka numer jeden – był to PIERWSZY stracony gol przez Podbeskidzie po rzucie rożnym. Ciekawostka numer dwa – Kupczak jest JEDYNYM wychowankiem ‚Górali’ grającym w Ekstraklasie poza Bielskiem. Ciekawostka numer trzy – była to pierwsza bramka niecieczan w starciach z Podbeskidziem(dwa mecze w I lidze w sezonie 10/11 – remis 0:0 i porażka 0:5, w tym sezonie dwie porażki 0:2).

Czy obraz meczu po tej bramce się zmienił? I tak i nie. Niby Termalica zaczęła grać na utrzymanie wyniku. Niby Podbeskidzie przerzuciło więcej sił do ataku, jednak tworzenie groźnych akcji wciąż wychodziło im średnio udolnie. Z minuty na minutę zaczęło się robić coraz bardziej nerwowo, gospodarze grali coraz bardziej agresywnie. Pomijając to, na boisku działo się niewiele. Elementem umilającym widowisko były głośne trybuny, które na bieżąco informowały sędziów, co o nich myślą. Emocje zaczęły się dopiero w końcówce – najpierw stuprocentową sytuację zmarnował Miszak, a chwilę potem groźnie było pod polem karnym gości po rzucie rożnym, wynik jednak już się nie zmienił.

Termalica dzięki zwycięstwu na inaugurację i porażce Górnika Łęczna z Jagiellonią uciekła od strefy spadkowej na 4 punkty, wyprzedzając między innymi Podbeskidzie, gdzie jeszcze niedawno myśleli o napsuciu krwi najlepszym, a którego od strefy spadkowej dzielą teraz tylko trzy punkty.