cragor

Dwóch dobrych znajomych, dwa długie projekty, dwa rozczarowania

Marcin Brosz i Michał Probierz mają ze sobą sporo wspólnego. Przede wszystkim znają się od bardzo dawna, podobnie długo pracują w naszej lidze, obaj od kilku lat starają się też prowadzić swój projekt w jednym klubie. Dla obu również ten sezon jest jednak po prostu dużym rozczarowaniem.

O ile jeszcze w Cracovii symptomy tego, że obecny sezon może nie być najbardziej udanym w ostatnich latach pojawiały się właściwie od samego początku(a w zasadzie nawet przed rozpoczęciem sezonu, po ogłoszeniu kary od PZPN), tak Górnik wszedł w rozgrywki całkiem imponująco, bo zaczął je od czterech kolejnych zwycięstw. Zespół Brosza wyglądał na tyle świeżo, że przypominał się sezon po powrocie Zabrzan do Ekstraklasy, kiedy Górnik grał momentami naprawdę przebojowo i finalnie skończył ligę tuż za podium. Do końca jesieni Górnicy grali co prawda dosyć w kratkę, ale tabela dawała jasno do zrozumienia, że spokojnie można poważnie myśleć o powtórzeniu tego wyniku. Niejako przejawem chęci właśnie takiego sposobu myślenia był transfer Richmonda Boakye, który miał dodać sporo jakości z przodu. Właśnie, miał. Jego postawa wiosną jest też w zasadzie odzwierciedleniem postawy całej drużyny. Chimeryczny, bez większych konkretów, jakby nieco zniechęcony swoją słabą dyspozycją. Taki też jest cały Górnik, który w tym roku wygrał zaledwie dwa mecze i z pozycji drużyny aspirującej do pozostania w czołówce stoczył się w rejony definicji przeciętniactwa naszej ligi. Pojawiają się głosy, że to ostatnie tygodnie pracy Brosza w Zabrzu, bo nie przedłuży on wygasającego z końcem czerwca kontraktu. Czy to decyzja podyktowana brakiem perspektyw na poprawę sytuacji? Jeśli dodamy do tego plotki o prawdopodobnym odejściu Artura Płatka z funkcji dyrektora sportowego, to pewne klocki układają się w jedną całość. A może po prostu Brosz też czuje potrzebę odpoczynku bądź spróbowania pracy w innym miejscu niż Górny Śląsk? Chętnych raczej nie zabraknie, nawet pomimo tej fatalnej rundy wiosennej.

Sam Michał Probierz z kolei niejednokrotnie już w swoich wypowiedziach dawał do zrozumienia, że mierzy się z podobnymi dylematami. Mówił, że czuje zmęczenie, wypalenie, że raczej nie jest już w stanie niczego nowego nauczyć swoich zawodników. Za każdym razem jednak, kiedy czas pozwolił mu nieco ochłonąć, wracał do zupełnie odwrotnych stwierdzeń. Podobnie jest teraz. Między wypowiedziami po meczach z Wartą Poznań a Legią Warszawa minęły mniej więcej trzy miesiące. Ten czas wystarczył, by Probierz z opcji podającego się do dymisji, przeszedł do pozycji osoby chcącej poradzić sobie z bałaganem, jaki w dużym mierze sama stworzyła. Wynik meczu z Górnikiem jest oczywiście ważny, bo może uciąć już jakiekolwiek matematyczne szanse Pasów na spadek, ale niezależnie od tego czy Cracovia wygrałaby go 5-0 czy przegrała 0-3, nie zmieni się jedno – jest to zespół potrzebujący bardzo gruntownej przebudowy i wiele wskazuje na to, że to właśnie Probierz będzie chciał tę przebudowę przeprowadzić.

Wiele wskazuje również na to, że będzie to mecz z kategorii tych, który oddzieli oddanych fanów Ekstraklasy od tych, którzy siebie tak tylko nazywają. Spotykają się dwie drużyny, które w tym roku za bardzo nie wygrywają(Cracovia podobnie jak Górnik tylko dwa zwycięstwa), strzelają mało goli(Górnik 9, Cracovia 8) i generalnie wyglądają jakby chciały jedynie aby ten sezon jak najszybciej się skończył. Gdyby istniało coś na zasadzie książki kucharskiej dla meczów Ekstraklasy, to takie zestawienie znalazłoby się na stronie z przepisem na „mecz walki”.