W ramach 9. kolejki PKO Ekstraklasy Lechia podejmie w Gdańsku Koronę Kielce. Swój debiut na ławce trenerskiej zaliczy Mirosław Smyła, nowy szkoleniowiec kielczan.
Lechia bardzo niemrawo weszła w sezon 2019/20. Szybkie odpadnięcie z pucharów (mimo dobrej postawy na boisku) z pewnością przyczyniło się do zachwiania dobrej atmosfery w drużynie i wokół niej. Być może przełożyło się również na gorszą postawę w pierwszych meczach nowego sezonu w Ekstraklasie.
Jakkolwiek tłumaczyć kiepską grę i zdobycz punktową na początku rozgrywek, to powoli takie dywagacje zaczynają odchodzić do lamusa. Dlaczego? A no dlatego, że w ostatnich spotkaniach Lechia prezentuje się znacznie lepiej, jak gdyby gdańszczanie otrząsnęli się po wspomnianym falstarcie. Wydaje się, że w zwycięskich spotkaniach z Piastem w Gliwicach oraz z Lechem w Gdańsku podopiecznym Stokowca udało się złapać dobry rytm, co z kolei od razu przełożyło się na lepszą zdobycz punktową. Powodów do zadowolenia i satysfakcji dostarczyła szczególnie pierwsza połowa ostatniego meczu, kiedy to Lechia zdominowała zespół Kolejorza.
Co z tego, że w tej chwili powiemy, że jesteśmy w dobrej formie. Sztuką jest tę formę utrzymać przez cały sezon, grać równo. Oczywiście ostatnie zwycięstwa dodały nam skrzydeł, natomiast bardzo ostrożnie podchodzimy do rywalizacji z Koroną. Jest to drużyna nieobliczalna – tak do obecnej sytuacji odniósł się na konferencji prasowej szkoleniowiec gdańszczan.
Od bardzo długiego czasu Lechia kojarzona była z masą bardziej lub mniej przemyślanych transferów, częstymi zmianami na ławce trenerskiej i chaosem organizacyjnym. 5 marca 2018 r. to data, która sporo zmieniła w tej kwestii. Tego dnia pracę na stanowisku trenera rozpoczął Piotr Stokowiec. Zmieniła się również polityka transferowa – Lechia nie wymienia 3/4 kadry co sezon oraz pozyskuje zawodników, którzy są w jej zasięgu finansowym; nie zadłuża się. Innymi słowy – w Gdańsku znów można zacząć mówić o pewnej stabilizacji. Dowodem tego jest przedłużenie umowy ze Stokowcem do 2022 roku.
Na dobre wyniki Lechii duży wpływ miała niezła dyspozycja Sławomira Peszki, który wpisał się na listę strzelców w każdym z ostatnich trzech spotkań. Z powodów zdrowotnych występ „Peszkina” w spotkaniu z Koroną stoi jednak pod dużym znakiem zapytania. Dobra forma Peszki oraz Sobiecha sprawia, że z rolą rezerwowych muszą ostatnio godzić się Lukas Haraslin i Flavio Paixao.
Gino Lettieri był jednym z bardziej kontrowersyjnych trenerów w naszej lidze. Nie można mu odmówić jednak tego, że dysponując niezbyt mocną, szybko zmieniającą się kadrą udawało mu się osiągać całkiem przyzwoite wyniki. Korona zaczęła być postrzegana jako ligowy średniak, a nie kandydat do spadku. „Maszyna” Lettieriego przestała funkcjonować dopiero w tym sezonie. W konsekwencji Włochowi podziękowano za współpracę, a nowym szkoleniowcem kielczan został Mirosław Smyła.
Zagłębie Sosnowiec, Rozwój Katowice, Odra Opole – umówmy się, że CV Smyły nikogo na kolana nie rzuca. Znamy jednak przypadki, gdzie trener „z nikąd” okazywał się niezłym szkoleniowcem z ciekawym pomysłem na zespół (w Kielcach pamiętają chociażby Macieja Bartoszka). Warto więc wstrzymać się od jakichkolwiek osądów i dać Smyle trochę czasu.
Jestem zwolennikiem doskonalenia zawodników na treningach, bo mamy piłkarzy, którzy potrafią strzelić, tylko trzeba z nich to wyrwać i dać im do zrozumienia, że są w stanie to zrobić, zaufać i wierzyć w nich. Dużo można wypracować na treningu a nie analizować jakie transfery przeprowadzić, bo do Korony nie przyjdzie zawodnik w szczytowej formie – nowy trener Korony zdaje się zdawać sprawę z rozmiaru wyzwania, jakie go czeka.
Z racji zmiany na ławce trenerskiej nie ma sensu rozwodzić się nad ostatnimi spotkaniami Korony. Komentarzem może być fakt, że każdy sympatyk Złocisto-Krwistych z pewnością chciałby oddzielić przeszłość grubą kreską. 1 zwycięstwo, 2 remisy i 5 porażek to aktualny bilans kielczan.
O przełamanie nie będzie łatwo. W dzisiejszym spotkaniu faworytem jest rzecz jasna Lechia. Na rezultaty pracy Smyły trzeba oczywiście poczekać, ale być może jego debiut na ławce trenerskiej okaże się dobrym impulsem, nazywanym z przymrużeniem oka „efektem nowej miotły”. Znamy również specyfikę naszej ligi, w której faworyt to pojęcie względne.
Spotkanie Lechii z Koroną poprowadzi sędzia Jarosław Przybył z Kluczborka. Pierwszy gwizdek usłyszymy o godz. 17:30.