W piątkowy wieczór, w ramach 4. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Kraków zmierzyła się ze swoją imienniczką z Płocka. Biała Gwiazda przegrała 0:3, a na listę strzelców wpisali się Uryga, Michalski i Rasak.
Niedokładność. Nieudane dryblingi. Złe przyjęcia. Statyczny środek pola. Elektryczni obrońcy. Przeciągnięte stałe fragmenty gry. Beznadziejne krycie we własnym polu karnym. Nieudolne wymuszenie rzutu karnego. Kiepskie przygotowanie fizyczne. No i wszystko przy akompaniamencie gromkiego „Wisła grać, coś tam mać” kibiców, którzy poświęcili swój piątkowy wieczór na to, żeby oglądać kompromitację swojego zespołu.
Na Boga, na prawdę ciężko znaleźć jakiś pozytyw w grze Wisły Kraków. Piłkarze Białej Gwiazdy wyszli na boisko przestraszeni jak dziecko, które musi zejść po coś do piwnicy, w której nie działa światło. A mierzyli się dziś nie z Realem na Santiago Bernabeu, a ze swoją imienniczką z Płocka u siebie.
Oczywiście, niczego nie ujmując drużynie Radosława Sobolewskiego. Ba, Nafciarzy trzeba chwalić – niemal jednogłośnie typowani byli, obok beniaminków, do walki o utrzymanie. Tymczasem Wisła ostatnio nieźle zaprezentowała się na tle Legii, a dziś bez kompleksów zgarnia pełną pulę przy Reymonta.
Fajerwerków być może nie było – Wisła Płock zdaje się nie posiadać piłkarzy, którzy mogliby je zaprezentować. Widać było jednak, że trener Sobolewski miał plan na ten mecz, a piłkarzom konsekwentnie udawało się go wcielać w życie. Na tle Wisły z Krakowa wyglądali bowiem bardzo pewnie. Pomocnicy „trzymali” środek pola, Tuszyński (dzisiaj lider ofensywy) z powodzeniem walczył z obrońcami, defensywa i bramka solidnie. Największą wartością dodaną okazały się stałe fragmenty, bramki padły po rzucie z autu (!) Zbozienia i rzucie rożnym. Efektowną bramkę dorzucił Rasak. Można? Można, a gdyby jeszcze Szwocha nie przerosło trafienie z 3 metrów do pustaka, to już do przerwy byłoby 0:3.
Pozostaje dywagować, czy trener Skowronek jest w stanie wycisnąć coś więcej z tej drużyny. Na ten moment jest to obraz nędzy i rozpaczy. Wisła Kraków przegrała z Wisłą. Tą z Płocka i z samą sobą.