Wreszcie się udało! Za piątym podejściem udało się Piastowi awansować do następnej rundy eliminacyjnej w europejskich pucharach. Styl? Nie rozliczajmy Piasta z tego. Tu trzeba punktować, a nie ładnie grać. Nikt się nie obrazi, jak Piast pójdzie za ciosem.
Mecz nie stał na najwyższym poziomie. W zasadzie pierwsza ciekawa akcja była równocześnie bramką. Zaczęło się od niegroźnego faulu Shitova przed polem karnym gospodarzy. Do piłki podszedł Patryk Lipski i uderzył piłkę w samo okienko. Lepszego początku „Piastunki” wymarzyć nie mogły. Dynamo stopniowo przejmowało inicjatywę, jednak bez większego zagrożenia bramce Placha. W pierwszej połowie jedynie Olechnowicz sprawdził umiejętności Placha. Z gliwickiej ekipy próbował Vida, który nieźle się czuł po powrocie na swoją nominalną pozycję.
Wydawało się, że prędzej Piast sam ze sobą przegra ten mecz. I jak wydawało się tak także samym zainteresowanym, wówczas zagrażało Dynamo. Jedynie ich groźne akcje wynikały z prostych błędów gliwiczan. Nie byłoby groźnego strzału Goropevseka, gdyby nie rzut rożny, który został podyktowany po groźnej akcji Bakhara, sprokurowanej błędem Konczkowskiego na spółkę z Sokołowskim. Szybko Piast się ogarnął, a pomógł w tym posłany w bój Michał Żyro. Jego pierwsza akcja była na tyle groźna, że zaliczył asystę przy golu Świerczoka. Kibicom Piasta, a zwłaszcza piłkarzom, spadł kamień z serca. Dynamo musiało atakować, ale robiło to nieudolnie, jeden zryw Shikavki tego nie zmienił. Za to Świerczok powinien ustrzelić hat-tricka i wziąć piłkę do domu. Najpierw nie wykorzystał znakomitego podania Żyry, a potem spartaczył wysiłek Milewskiego, który udolnie wywarł presję na obrońcy Dynama i przejął piłkę, kiedy miał przed sobą jedynie bramkę. Dzisiaj jeszcze to może ujść na sucho, jednak w następnej rundzie taka nonszalancja może kosztować awans.
Czekajmy na losowanie z nadzieją, że ani nie przestraszy Piasta, ani nie wprawi ich w nadmierną pewność w sukces.
Dynamo Mińsk – Piast Gliwice 0:2 (0:1)
Patryk Lipski 10′, Jakub Świerczok 56′