Termalica przystępowała do meczu z Zagłębiem w bardzo niekomfortowej sytuacji, miała bowiem na swoim koncie 0 bramek i 0 punktów, a na dodatek musi swoje mecze w roli gospodarza rozgrywać w Mielcu. Zagłębie zaś, mając 4 punkty i wygraną z Jagiellonią oraz 10. miejsce w lidze, przyjeżdżając do Mielca było w bardzo dobrych humorach.
Uśmiech z twarzy lubinian prawie równo z pierwszym gwizdkiem sędziego Musiała starli piłkarze Termaliki. Zaczęli oni bowiem zupełnie odwrotnie niż w poprzednich meczach – od frontalnego ataku na bramkę rywala. W środku pola i przed polem karnym szalał Tomasz Foszmańczyk, który oddał świetne strzały na bramkę Konrada Forenca. Zagłębie starało się rozgrywać piłkę na połowie rywala, jednak niewiele z tego wynikało, bo tylko i wyłącznie strzał Piątka, który co prawda przeleciał niewiele nad bramką strzeżoną przez Sebastiana Nowaka. Już w pierwszych piętnastu minutach dało się zauważyć, że Termalica jest zupełnie inną drużyną niż w poprzednich spotkaniach. Zawodnicy z Niecieczy dobrze operowali piłką, mądrze się przy niej utrzymywali i dobrze rozprowadzali ataki wszystkimi strefami boiska. I nadeszła wreszcie, historyczna 16. minuta! Rzut wolny z lewej strony pola karnego wykonał Dawid Plizga, dobrze dośrodkował, a zgraną piłkę na głowę otrzymał Pavol Stano i pewnie z głowy umieścił piłkę w siatce! Pierwszy, wymarzony gol dla Niecieczy w Ekstraklasie stał się faktem!
Mogę umierać!!!
– skomentował Kasper Czarnocki na naszym facebookowym profilu.
Wszyscy z przymrużeniem oka nazywali ten mecz „szlagierem” 4. kolejki, ale z całą powagą musimy przyznać, że przez dobre pół godziny spotkanie dwóch beniaminków naprawdę chciało się oglądać! Po 30 minutach gry tempo meczu wyraźnie siadło, bo i postawa Termaliki się zmieniła: kontrolowali przebieg gry, i to oni wyznaczali tempo tego spotkania. Zagłębie przez całą pierwszą połowę nie miało oprócz sytuacji Piątka z 10. minuty nic do powiedzenia. Bardzo słaba połowa w wykonaniu „Miedziowych”. Kibice powitali gwizdek kończący pierwszą połowę na stadionie MOSiR w Mielcu owacjami na stojąco – oczywiście w kierunku schodzących do szatni piłkarzy Termaliki Bruk-Bet Nieciecza.
Na drugą połowę spotkania Zagłębie wyszło dużo wcześniej niż gospodarze i widać było wyraźnie na twarzach zawodników z Lubina, że w szatni padło sporo ostrych słów. Wskazywała również na to ich postawa – to oni rzucili się do ataku po gwizdku Tomasza Musiała. Przez pierwsze 10 minut drugiej połowy lubinianie dominowali na boisku i stwarzali więcej szans niż w całej pierwszej połowie. Niestety i to nie przynosiło efektu, bo świetnie pracowała formacja defensywna Termaliki wraz z bramkarzem, Sebastianem Nowakiem, który obronił strzał w sytuacji sam na sam Rakowskiego. Zagłębie było groźne, ale dawało się bardzo łatwo nadziewać na kontry Termaliki, po których groźne ale mocno nieskuteczne strzały oddali Drozdowicz i Pleva. Poza pierwszymi minutami drugiej części spotkania tempo gry wyraźnie siadło, a walka o piłkę przeniosła się – tradycyjnie – w środek pola. Termalica wyraźnie nadal miała w świadomości to, że ciągle kontroluje przebieg gry. Na przedpolu dominował w powietrzu Pavol Stano, w środku – póki nie zszedł z boiska Tomasz Foszmańczyk. Rezerwowi Zagłębia wnieśli trochę wiatru ale… na początku – potem stali się zieloni niczym murawa, wtapiając się w otoczenie. Poderwać trybuny zdołał jeszcze Jakub Biskup swoją indywidualną akcją, ogrywając jak dziecko Guldana i świetnie dośrodkowując w pole karne, gdzie znakomitą okazję zmarnował Dalibor Pleva trafiając w słupek z czterech metrów. Wszyscy w Mielcu złapali się za głowy! To był też przykład na to, jak mądrze i świetnie kontrowała Zagłębie Termalica – wręcz podręcznikowo. Generalnie druga połowa meczu była słabsza od pierwszej, mniej emocjonująca, Termalica bowiem nastawiła się głównie na kontrowanie przeciwnika, co było w pełni zrozumiałe, a Zagłębie nie potrafiło pokazać nic w ataku poza okazjami które moża by policzyć na palcach jednej dłoni.
Dziś w Mielcu miało miejsce wydarzenie historyczne! Termalica nie tylko zdobyła swojego pierwszego gola w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale i także pierwsze zwycięstwo i pierwsze punkty! Ten wieczór z pewnością dla niecieczan będzie niezapomniany, bo nie dość, że piłkarze ich klubu pokazali dobrą piłkę, to jeszcze zwyciężyli, tworząc historię!
PO MECZU POWIEDZIELI:
Piotr Stokowiec, trener KGHM Zagłębie Lubin:
– Mówiąc wprost – zagraliśmy bardzo słabo. Termalica nie miała nic do stracenia i wszystkie siły ofensywne rzuciła do przodu. Stałe fragmenty gry – w tej klasie rozgrywkowej to jest coś co się liczy, a szczególnie po przyjściu Stano wiedzieliśmy, że będą one w wykonaniu Termaliki groźne, niestety nie udało się Pavola upilnować. Szkoda, że zagraliśmy dzisiaj tylko 45 minut, bo pokazaliśmy, że potrafimy grać i potrafimy się utrzymywać przy piłce. Termalica natomiast umiejętnie nas kontrowała. Przełykamy tą porażkę i walczymy dalej.
Piotr Mandrysz, trener Termalica Bruk-Bet Nieciecza:
– Myślę, że wszyscy na trybunach zobaczyli dobry mecz, aczkolwiek pogoda nie ułatwiała piłkarzom zadania. Strzeliliśmy bramkę, a nieskromnie powiem, że do przerwy powinniśmy ten wynik załatwić i nie byłoby niepotrzebnej nerwówki w drugiej połowie. Przeciwnik po przerwie trochę nas przycisnął, stąd mieliśmy momenty trudniejsze, ale obyło się bez większych histerii. Kilka rzutów rożnych, oraz niecelnych strzałów. Myślę, że uśmiechy zagoszczą dzisiaj na ustach wszystkich.