Jagiellonia Białystok zremisowała bezbramkowo z Legią Warszawa w meczu o fotel lidera LOTTO Ekstraklasy.
Bezbarwna pierwsza połowa
W pierwszej połowie zawodnicy obu drużyn zaprezentowali typowy „mecz walki”. Było dużo biegania, fauli, dogadywania sobie nawzajem. Widać było, że każdemu na boisku bardzo mocno zależy na tym, żeby wygrać to spotkanie. Żadna ze stron nie potrafiła jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Najkorzystniejszą sytuację miała Jagiellonia, kiedy to jeden z jej piłkarzy stanął oko w oko z Arkadiuszem Malarzem po tym, jak poślizgnął się w dosyć łatwej sytuacji Artur Jędrzejczyk. Co chwilę słychać było pokrzykującego na swoich piłkarzy Michała Probierza, z drugiej strony co chwilę po strefie wyznaczonej dla trenerów skakał Aco Vuković. Wynik do przerwy pozostał bezbramkowy.
Rozruch w drugiej połowie
Na drugą połowę obie drużyny wyszły mocno nabuzowane i żądne krwi. Jedyną dobrą akcję w meczu wypracowali gospodarze, kiedy to w 75. minucie Sheridan skierował piłkę do siatki, jednakże w momencie podania, przebywał na pozycji spalonej. Zaczęły sypać się kartki, nie mieliśmy do czynienia z dobrą, płynną grą. Legia była przy piłce, Jagiellonia uderzała na jej bramkę. Kartkami byli upominani Vadis Odjidja-Ofoe, Ivan Runje, Artur Jędrzejczyk i ponownie Vadis Odjidja-Ofoe, dla którego druga żółta kartka oznaczała wykluczenie. Pytaniem jest, czy została pokazana słuszne, gdyż rzekomy „atak” Belga wyglądał w pierwszym momencie na atak łokciem, jednak powtórki pokazały, że łokieć był daleko od szyi piłkarza Jagiellonii. Do końca meczu Jagiellonia zepchnęła przyjezdnych do głębokiej defensywy, ale nie dało to żadnego efektu w postaci zdobytych bramek.
Kolejne mecze obie drużyny rozegrają na wyjeździe. Jagiellonia wybierze się do Niecieczy na mecz z miejscowym Bruk-Betem Termaliką, a „Wojskowi” pojadą do Kielc, by tam podjąć zespół, który jest bardzo groźny w obecnej grupie mistrzowskiej, bowiem Korona jako jedyna nie pojechała na wakacje w momencie awansu do najlepszej ósemki krajowych rozgrywek.