Jagiellonia Białystok w czwartkowy wieczór miała zacząć swoją długą i wyboistą drogę do tego, aby znaleźć się w fazie grupowej Ligi Europy. Zwycięstwo w Katuisi z zespołem Dinama Batumi 1:0 to dopiero początek walki o to, na co wszyscy liczymy.
W pierwszych piętnastu minutach spotkania oba zespoły miały po jednej dogodnej sytuacji do zdobycia gola. Jako pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze. Sprytnym podaniem za plecy obrońców Jagiellonii popisał się jeden z graczy Dinama, ale na nasze szczęście Temuri Szonia był na minimalnym spalonym. Dziesięć minut później stuprocentową okazję bramkową mieli podopieczni Ireneusza Mamrota. Po faulu na Jacku Góralskim arbiter spotkania zdecydował się podyktować jedenastkę. Tej jednak nie wykorzystał Cillian Sheridan, którego strzał świetnie wyczytał bramkarz ekipy z Batumi.
W 25. minucie Jaga miała kolejną okazję do wyjścia na prowadzenie. Przebitkę w powietrzu wygrali białostoczanie, a strzał sprzed niemal trzech metrów w wykonaniu Tarasa Romanczuka minął bramkę rywala. Piłka w siatce zespołu Dinama po raz pierwszy znalazła się na kwadrans przed końcem pierwszej połowy. Strzał Runje świetnie wyłapał golkiper gospodarzy, do piłki dopadł Cillian Sheridan, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej.
W drugą połowę bardzo dobrze weszli reprezentanci naszego kraju na arenie międzynarodowej. W 50. minucie mocnym i celnym strzałem z najbliższej odległości popisał się Sheridan, który w tej sytuacji nie mógł zrobić nic poza zdobyciem gola. Zaledwie trzy minuty później snajper Jagi popisał się fantastycznym podaniem do Tarasa Romanczuka, ale ten strzelił wprost w bramkarza.
Kolejny fragment gry trochę przynudzał. Mało okazji, gra w środku pola i gra na chodzonego nie zachwycała kibiców zebranych na trybunach w Katuisi. Dopiero w 65. minucie ponownie zaatakowali wicemistrzowie Polski. Aktywny w tym spotkaniu Sheridan urwał się obrońcom na prawym skrzydle, zagrał wzdłuż pola karnego, ale Cernych spudłował z kilku metrów.
W końcowej fazie spotkania zespół Dinama Batumi starał się doprowadzić do wyrównania. Widać było jednak spore braki w wyszkoleniu technicznym drużyny z Gruzji. Mimo to należy oddać, że dzisiejsi gospodarze w wielu momentach sprawiali sporo problemów w konstruowaniu gry ofensywnej białostoczanom.
Ostatecznie Ireneusz Mamrot wygrywa w swoim debiucie na ławce trenerskiej Jagiellonii Białystok w oficjalnym meczu. Przed zespołem żółto-czerwonych naprawdę długa droga przed tym, aby znaleźć się w fazie grupowej LE. Nie wychodźmy jednak daleko w przyszłość. Następny krok już 6 lipca – gdzie w Białymstoku Jaga będzie musiała potwierdzić swoją wyższość nad rywalem i przypieczętować awans do kolejnej rundy eliminacji.