W hicie 30.kolejki Lotto Ekstraklasy Jagiellonia Białystok uległa Wiśle Płock 1:3. Zwycięstwo „Nafciarzy” pozwoliło awansować drużynie na 4. miejsce, co daje możliwość gry czterech spotkań na własnym boisku w grupie mistrzowskiej. Białostoczanie zaś rzutem na taśmę wypuścili zwycięstwo w rundzie zasadniczej, ale chyba jest to najmniejszy problem, patrząc na grę „żółto-czerwonych”.
„Jaga” od początku zaatakowała, jednak większego zagrożenia pod bramką Dahne nie udało się stworzyć. Pierwsze zagrożenie Wisła stworzyła w 9.minucie. Semir Stlić zagrał z rzutu wolnego do Arkadiusza Recy, który uciekł na lata świetlne od obrońców „żółto-czerwonych” i nie miał problemów z pokonaniem wyraźnie zaskoczonego Pawełka. Ta bramka podcięła skrzydła gospodarzom. Jagiellonia grała tak, jakby zostali wysłani na boisko za karę. Wisła Płock zaś kontratakowała rzadko, ale zawsze zagrażała bramce Pawełka. W 26.minucie Dominik Furman dośrodkował z rzutu rożnego, a Arkadiusz Reca skoczył najwyżej i mógł się cieszyć z dubletu. A Jagiellonia, grała jakby ktoś ją podmienił na nędzną podróbkę z amatorami w składzie. Ataki „żółto-czerwonych” były chaotyczne, bez ładu i bez składu. Trudno się dziwić, że po zakończeniu pierwszej połowy pożegnano Jagiellonię solidną porcją gwizdów.
W drugiej połowie Jagiellonia wzięła się w garść i nawet zdołała strzelić bramkę. Martin Pospisil oddał średnio mocny strzał z dystansu, jednak wystarczyło to do pokonania Dahne. Wydawało się, że „Mamrot time” może znowu nastąpić. Nic takiego jednak się nie stało, „Nafciarze” w pełni kontrolowali mecz. Dowodem kontroli była trzecia bramka, gdzie po podaniu rezerwowego Zawady, Stilić ośmieszył obronę „Jagi” i po jego płaskim strzale lewą nogą Pawełek nie miał nic do powiedzenia. Chwilę potem szansę na złapanie kontaktu z drużyną gości miał świeżo wpuszczony Dejan Lazarević, jednak jego strzał głową nie trafił nawet w bramkę Wisły. Mogło być nawet 1:4, jednak Pawełek tym razem obronił strzał Vareli. Wynik już się nie zmienił, Jagiellonia została pożegnana kolejną solidną porcją gwizdów. To dużo mówi o grze gospodarzy. Trzeba przyznać, że „Nafciarze” zupełnie zdominowali środek pola, co było celem drużyny z Płocka, a do tego dodali perfekcyjne kontrataki, z których można było stwarzać zagrożenie. Jagiellonia zaś kompletnie nie mogła odpowiedzieć na warunki, jakie postawiła drużyna z Mazowsza. To stawia pytanie, czy Jagiellonia w ogóle dojrzała do gry o najwyższe cele. Jak na razie, to z taką grą mogą zwijać manatki, nawet najsłabsze zespoły grupy mistrzowskiej nie przestraszą się „Jagi”. Tydzień przygotowań do meczu z Górnikiem Zabrze będzie wielkim testem dla Ireneusza Mamrota, który w razie jego oblania, przejdzie bardzo szybką drogę z nieba do piekła. Wisła Płock zaś z taką grą może powalczyć nawet o podium. Pierwszym przeciwnikiem w drodze do tego celu będzie imienniczka z Krakowa i jest to rywal, który jest absolutnie w zasięgu.