Przyjemnymi, choć niestety niezbyt częstymi, momentami w Ekstraklasie są te, w których drużyna z czołówki tabeli potwierdza swój poziom. Szczególnie w meczu z kimś z dołu tabeli. To właśnie zrobiła Jagiellonia w Sosnowcu, w bardzo dosadny sposób wypunktowując beniaminka.
Arvydas Novikovas znów przypomniał, że w zestawieniach najlepszych piłkarzy ligi nie powinno brakować jego nazwiska. Łukasz Burliga w formie również jest w czołówce piłkarzy na swojej pozycji. Występ z takiej właśnie kategorii zaprezentował w Sosnowcu. Jeśli w głowach kibiców Jagiellonii siedziało zmartwienie, że zawirowania transferowe z lata wciąż mogą siedzieć w głowie Karola Świderskiego, to ten w najlepszy możliwy sposób ich uspokoił. Taki „Świder” zachwycał kibiców debiutując w Ekstraklasie za kadencji Michała Probierza, takiego chce się go oglądać.
Anton Kanibołocki w Krakowie zaliczył występ z rodzaju tych, których bramkarze chcą najbardziej. Pewny w interwencjach, zbierał praktycznie każdą piłkę z powietrza. No i przede wszystkim dał drużynie ważny punkt, który pomógł szybko oczyścić głowy po bolesnej porażce tydzień wcześniej.
To była kolejka napastników. Oprócz wspomnianego wcześniej Świderskiego ze świetnej strony pokazali się Adam Buksa i Carlitos. Hiszpan powoli zaczyna dawać Legii tyle na ile liczyli włodarze Mistrzów Polski zatrudniając go. Buksa z kolei to jeden z większych wygranych kadencji Kosty Runjaicia w Szczecinie. Pod wodzą tego trenera jego forma poszła na tyle do góry, że szansę zdecydował się mu dać selekcjoner Jerzy Brzęczek.
Lech Poznań może jeszcze nie sięgnął dna, ale w bardzo niebezpieczny sposób się do niego zbliża. Mecz z Lechią Gdańsk był kolejnym krokiem w tym kierunku. Dimitris Goutas jak na razie kompletnie nie może odnaleźć się w Poznaniu. Co prawda jego koledzy nie są zbyt lepsi, ale w niczym to Greka nie usprawiedliwia. Maciej Gajos z Gdańszczanami zaliczył jeden z bardziej wstydliwych indywidualnych występów w Ekstraklasie w ostatnich latach. Jego statystyki pomeczowe wyglądały trochę tak jakby zostały wyciągnięte z meczu oldbojów. I to też niezbyt intensywnego.
Górnik Zabrze wygraną z Zagłębiem złapał lekki oddech, ale bardzo szybko na ziemię sprowadziła go Legia Warszawa. Długo po nocach może ten mecz śnić się Tomaszowi Losce, bo co prawda trudno uznać go za głównego winowajcę porażki, ale jednak przy przynajmniej dwóch bramkach mógł zachować się dużo lepiej. Z innych wartych wzmianki graczy – Filip Starzyński jest swoistym uosobieniem obecnej dyspozycji Zagłębia. Powolny, bezbarwny i nieco irytujący. Specjalne wyróżnienia dla Roberta Picha za najgłupsze tłumaczenie ostatnich miesięcy. „Czerwona kartka dla Wisły zbytnio nam nie pomogła”. Kurtyna.
Najlepszym zawodnikiem w tej kolejce był Carlitos. Obrońcy Górnika nie byli oczywiście jakimś bardzo wymagającym przeciwnikiem, ale występ Hiszpana i tak zasługuje na szacunek. Najładniejszą bramkę zdobył Flavio Paixao. Portugalczyk tak czysto trafił piłkę wolejem, że kibice Lechii mogli mieć flashbacki z trafień Piotra Grzelczaka. Najlepszy mecz rozegrano w Gdyni, gdzie najpierw Arka zdołała odwrócić wynik, by potem stać się ofiarą tego samego ze strony Pogoni.