Spokój, spokój i jeszcze raz spokój. To jak na razie cechuje w tym sezonie Miedź Legnica i to też zaczyna powoli dawać widoczne efekty. Dominik Nowak postanowił zmienić system gry i to zagrało od razu pozwalając jego drużynie odskoczyć nieco od strefy spadkowej. Nie zmienia się jednak jedno – wciąż czołową postacią jest Petteri Forsell.
Fin po raz kolejny był dyrygentem legnickiego zespołu. W Zabrzu wykorzystał swoją tajną broń – stałe fragmenty. Oba wykonane w punkt, mimo że w jednym wypadku do bramki było 11 metrów, a w drugim około trzydziestu. Fin może nie jest najbardziej dynamicznym zawodnikiem w naszej lidze, ale tę cechę, której wielu na pewno mu zazdrości – zawsze myśli dwa kroki do przodu.
W ostatnich tygodniach odmieniła się nie tylko Miedź, bo sporą metamorfozę przeszła również Cracovia. Pasy tak dobrze poprawiły grę w obronie, że w oczach niektórych stały się taką małą wersją Atletico Madryt, zachowując oczywiście wszelkie możliwe proporcje. Symbolem tej zmiany jest Ołeksij Dytiatjew, który stał się liderem bloku obronnego. Ukrainiec co mecz potwierdza swoją wartość, a w Gdyni dodatkowo popisał się kapitalnym crossowym podaniem, które w konsekwencji okazało się asystą przy golu Mateusza Wdowiaka.
Wisła Kraków co prawda straciła w drugiej połowie dwa gole z Jagiellonią i wypuściła z rąk zwycięstwo, ale akurat do Rafała Pietrzaka i zwłaszcza Mateusza Lisa bardzo trudno jest się przyczepić. Sprowadzony latem bramkarz wyczyniał w bramce cuda broniąc w pewnym momencie po dwa strzały w jednej akcji. Pietrzak z kolei wciąż stara się udowadniać, że jego powołania do reprezentacji Polski w żadnym wypadku nie są na wyrost. Jak na razie całkiem skutecznie.
Tomasz Loska w tamtym sezonie był pewnym punktem w bramce Górnika, w tym sezonie jakby nie mógł się odnaleźć. Mecz z Miedzią był tego potwierdzeniem. Jego reakcja przy pierwszym golu Forsella wyglądała tak jakby myślami był w zupełnie innym miejscu niż stadion przy ulicy Roosvelta. Nie jest on oczywiście jedynym winowajcą takiej a nie innej sytuacji Zabrzan w tabeli, ale ciężko nie zauważyć jego zjazdu formy.
Jaki był mecz w Gdańsku to każdy widział, ale niestety trzeba znów o nim wspomnieć. Konkretnie o jednym aktorze tego marnego widowiska, Carlitosie. Hiszpan został kompletnie stłamszony i nie dodał od siebie nic co mogłoby jakkolwiek podnieść jakość tego spotkania. Widział to też Ricardo Sa Pinto i dosyć szybko postanowił skończyć męki swoje i swojego piłkarza.
Na oddzielny akapit zaskakuje również Cristovao, do którego idealnie pasuje ostatnio wybrane młodzieżowe słowo roku 2018 – „dzban”. On jest jego definicyjnym przypadkiem. Za to co zrobił Sebastianowi Walukiewiczowi zasłużył nie tylko na karę finansową i zawieszenie, ale najlepiej na wywiezienie jak najdalej od polskiej ligi. Nie ma co ryzykować zdrowiem piłkarzy i zdrowiem oglądających jego „popisy” w telewizji czy na stadionie.
Piłkarzem kolejki uznaliśmy wspomnianego wcześniej Petteriego Forsella. Co tu dużo dodać, Fin po prostu pokazał w Zabrzu bardzo dużą klasę. Najlepszy mecz rozegrano w Kielcach, gdzie Wisła Płock pokazała co to gra do samego końca wyrywając punkt gospodarzom w doliczonym czasie gry. Gol kolejki przyznajemy Joao Amaralowi i jego fantastycznemu uderzeniu z ponad 20 metrów.