Runda zasadnicza Ekstraklasy już za nami. Działo się w niej sporo i już abstrahując od tego czy podział punktów jest sprawiedliwy czy nie, trzeba przyznać że w 30 serii gier było naprawdę ciekawie. Podbeskidzie straciło w ostatniej kolejce szanse na pierwszą 8 za co posadą zapłacił Leszek Ojrzyński. W zupełnie innych nastrojach są w Zabrzu, Szczecinie i Gdańsku. Legia natomiast zapewniła sobie pole position w wyścigu o Mistrzostwo Polski. Kto jeszcze pokazał się w tej kolejce?
Naszą jedenastkę kolejki otwiera Vytautas Cerniauskas. Korona mimo zwycięstwa z Lechią co prawda do ósemki nie awansowała, ale Litwin pokazał się ze świetnej strony i nie zmienią tego nawet dwa puszczone gole. W obronie zaczynamy od Łukasza Brozia, który bardzo skutecznie znów w tym sezonie przyspawał do ławki Bartosza Bereszyńskiego. Obok niego Tamas Kadar. O Węgrze już powoli zaczynano mówić w kategoriach „niewypału”, Kadar zaczyna jednak wychodzić na prostą. Magiera zaliczył z kolei świetną asystę przy golu dającym Górnikowi przepustkę do grupy A. W pomocy dwóch młodziutkich zawodników. Dariusz Formella zdobył ważną bramkę, która ustawiła Lechowi mecz a Kapustka asystował przy wyrównującym golu dla „Pasów” a także zagrał piłkę po której Dariusz Zjawiński zdobył pierwszą bramkę w karierze w Ekstraklasie. Do jedenastki po długiej nieobecności wraca Robert Jeż, który wreszcie zdobył gola. Na skrzydłach Szymon Pawłowski i Luis Carlos. Pawłowski mocno nękał zespół Podbekidzia i w samej końcówce po jego podaniu Hamalainen dobił Bielszczan. Carlos z kolei do dwóch ostatnich podań dołożył gola i poprowadził swój zespół do zwycięstwa. W ataku kolega Brazylijczyka z Korony. Olivier Kapo strzelił w meczu z Lechią swojego 6 gola w sezonie i przekonuje do siebie już chyba nawet największych krytyków. Wilczek z kolei nadal nie przestaje strzelać. Rundę zasadniczą kończy z 15 golami i aż szkoda, że Piast latem nie zarobi na nim ani grosza.
Nie wszyscy jednak zagrali na miarę oczekiwań. W antyjedenastce miejsce w bramce ma Mateusz Bąk, który dosyć mocno zawalił szczególnie przy golu Oliviera Kapo. Podobnie pokazał się jego kolega z bloku obronnego – Grzegorz Wojtkowiak. Paweł Baranowski często gubił krycie przy Kałuży, a Dariusz Zjawiński przy nim mógł poczuć się co najmniej jak Leo Messi. Podobne odczucia mógł mieć Kamil Wilczek, bo gra na Lukasa Bielaka nie była raczej najcięższym zadaniem w jego karierze. Obronę dopełnia jeszcze jeden gagatek. Peter Mazan jest najdroższym transferem w historii Podbeskidzia i przy okazji symbolem spięć jakie się odbywały na linii Ojrzyński – Borecki. Mazan był transferem prezesa, nie pasował do koncepcji trenera. Kiedy wreszcie Ojrzyński go wystawił to ten odwdzięczył mu się w taki sposób, że był jeden z zawodników którzy wydatnie pomogli Lechowi, przy okazji zwalniając Ojrzyńskiego. W pomocy postawiliśmy na czwórkę środkowych pomocników. Jednak żaden z czwórki: Lenartowski, Kamess, Vranjes, Baran nie pokazał choćby małego kawałka gry jaką powinien prezentować dobry zawodnik środka pola. Drużyna każdego z nich przegrała swój mecz, nie jest to raczej dziwny zbieg okoliczności. W ataku mamy Visnakovsa i Śpiączkę. O ile obecność tego pierwszego w tym sezonie w tym zestawieniu nie dziwi, o tyle Śpiączka przejawiał co jakiś czas symptomy pozytywnej gry. W meczu z Lechem nie pokazał nawet tego.
Na koniec nasze wyróżnienia. Piłkarzem kolejki uznaliśmy Luisa Carlosa. Brazylijczyk zagrał najlepszy mecz od czasu przyjścia do zespołu trenera Tarasiewicza. W pierwszej połowie w pojedynkę rozmontowywał obronę Lechii, a Gerson chyba do tej pory ma delikatne zawroty głowy, których nabawił się po tym jak skrzydłowy kielczan kilkukrotnie nim zakręcił. Wiemy, że kategoria odkrycia kolejki miała być przeznaczona dla młodych, obiecujących piłkarzy ale Dariusz Zjawiński wrócił do świata żywych. Wreszcie, w wieku 29 lat, zdołał strzelić swojego pierwszego gola w Ekstraklasie. I to jakiego! Przejął piłkę 40 metrów od bramki, minął kilku kolejnych piłkarzy Bełchatowa i świetnym strzałem lewą nogą z 16 metrów dobił drużynę Marka Zuba. Mecz kolejki to starcie Korony z Lechią. Bardzo dobre, szybkie spotkanie. Najpierw Korona wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Lechia zdołała wyrównać, ale w drugiej połowie ekipa Ryszarda Tarasiewicza dobiła rywali i w świetnym stylu zgarnęła 3 punkty. Gol kolejki to trafienie Roberta Picha, który pięknym mierzonym strzałem zapewnił Śląskowi wygraną w meczu z Wisłą.