W 1. kolejce sezonu 2020/21 Warta Poznań przegrała z Lechią Gdańsk 0:1. Jedyną bramkę w spotkaniu zdobył w 66. minucie Zwoliński.
Spokój. Odpowiedzialność. Dokładność. Konsekwencja. W starciu beniaminka z 4. zespołem poprzedniego sezonu w ciemno można byłoby zakładać, że takie przymioty cechować będą tych drugich. Nic bardziej mylnego – już od pierwszych minut to klub ze stolicy Wielkopolski sprawiał dużo lepsze wrażenie.
Poznaniacy bardzo umiejętnie zagęszczali środek pola. Dobre ustawianie się środkowych pomocników sprawiało, że w niemal każdym sektorze boiska Warta miała przewagę liczebną. W poczynaniach ofensywnych gospodarze starali się operować piłką po ziemi; z kolei defensywa to szybki doskok i podwajanie piłkarzy Lechii, kasując ich akcje już w zarodku.
Nie wiadomo jaki plan na ten mecz miał Piotr Stokowiec, można jednak mieć przekonanie graniczące z pewnością, że jego implementacja w życie kompletnie się nie udała. Paixao, Zwoliński i Mihalik w założeniu (chyba) mieli wymieniać się pozycjami, jednak ofensywne trio gdańszczan pogubiło się w takim ustawieniu. Duże odległości pomiędzy zawodnikami utrudniały konstruowanie ataku pozycyjnego, niedokładność i wolne tempo niweczyło szanse na skuteczne kontry.
Efekt – niemal kompletnie bezrobotny Lis między słupkami bramki Warty. Kiwający się z własnym cieniem Mihalik, nonszalancki Paixao, niewidoczny Gajos, stoperzy nieudolnie próbujący wprowadzić piłkę długimi podaniami – gra Lechii długimi momentami wyglądała bardzo słabo.
Widząc taki przebieg meczu Stokowiec postanowił zareagować – Paixao i Mihalika zastąpili Haydary i Kałuziński. Trener gości miał nosa – w 66. minucie Kiełb sfaulował Haydary’ego (na granicy ryzyka – zawodnik gospodarzy miał już żółtko na koncie). Dośrodkowanie w pole karne, Nalepa zgrywający do Zwolińskiego i bach – w zasadzie nic nie grająca Lechia obejmuje prowadzenie.
W 81. minucie antybohaterem spotkania został Jakóbowski. Nieczęsto się to zdarza, a jednak – podopieczny trenera Tworka otrzymał drugą żółtą kartkę za próbę wymuszenia rzutu karnego (w pierwszej połowie otrzymał kartonik dokładnie za to samo niesportowe zachowanie).
Pomimo przewagi liczebnej Lechii, Warta nie poddawała się i z ogromną determinacją do samego końca próbowała wyrównać stan spotkania, jednak Lechia udanie „zamurowała” bramkę.
Okiem obiektywnego widza – Warty może być zwyczajnie szkoda, gdyż stylem gry przewyższali rywala. Piłka bywa jednak brutalna – punkty otrzymuje się za zdobyte bramki, a nie wrażenie artystyczne. Lechia zdobywa cenne punkty, jednak lista elementów do poprawy jest dłuższa niż sznury samochodów przed bramkami naszych autostrad podczas długiego weekendu. Warta może całkiem optymistycznie spoglądać w przyszłość – biorąc pod uwagę status beniaminka, pokazali się z bardzo dobrej strony.