Bardzo słabe spotkanie w Krakowie, w którym Wisła remisuje z Koroną 0:0. Gdyby piłkarze mieli lepiej ustawione celowniki widzielibyśmy co najmniej pięć bramek.
Początek spotkania był bardzo szarpany. Oba zespoły nie potrafiły wymienić kilku szybkich podań. Ich gra opierała się na długich piłkach, do których nie dochodzili ofensywni piłkarze obydwóch zespołów. Pierwszą składną akcję zobaczyliśmy dopiero w dwunastej minucie, kiedy na dwójkową akcje zdecydowali się Paweł Brożek i Maciej Jankowski. Strzał tego drugiego nie leciał jednak w światło bramki. W 20. minucie bardzo bliski szczęścia był Rafał Boguski jednak jego strzał głową z pięciu metrów trafił w poprzeczkę. Siedem minut później kolejną świetną sytuację miała Wisła, jednak strzał Brożka obronił, będący w świetnej formie Małkowski. Osiem minut przed końcem pierwszej połowy pierwszą sytuacje miała Korona, lecz potężną bombę Fertovsa wyciągnął Cierzniak.
W drugiej połowie obie drużyny zaczęły szanować piłkę, miało to jednak związek coraz wolniejszym tempem spotkania. Zarówno Wisła, jak i Korona bały się wejść w pole karne przeciwników. Pierwszą dobrą sytuacje zobaczyliśmy dopiero w 57 minucie, kiedy Malarczyk wypuścił piłkę, doszedł do niej Brożek, jednak w ostatniej chwili sytuacje opanował bramkarz Korony. 19. minut później Korona powinna wyjść na prowadzenie. Lecz uderzenie Sylwestrzaka minęło bramkę Cierzniaka o centymetry.