Lech po raz kolejny zawiódł, ale chyba już przyzwyczaił do tego swoich kibiców. Ci bez dopingu tylko przez chwile wykrzykiwali niepochlebne słowa w kierunku właścicieli klubu i Tomasza Rząsy. Kolejorz dobrze mecz rozpoczął, ale słabo zakończył, w sumie podobnie jak cały sezon. Sąsiedzi w tabeli podzielili się punktami, a poznaniacy zakończyli zmagania na najgorszym od wielu lat 11. miejscu w ligowej tabeli.
Lech dobrze zaczął, to on przejął inicjatywę po dosyć szarpanym początku z obu stron, kiedy to w sumie częściej pod bramką van der Harta gościli zabrzanie. Z biegiem czasu Kolejorz budował coraz więcej akcji, aktywny był Kamiński, dobre spotkanie rozgrywał Sykora, który po dobrej akcji z Satką zagrał do Ramireza, a ten pewnym strzałem otworzył wynik. Kolejne akcje to kolejne okazje dla Lecha, jednak dobrze między słupkami spisywał się bramkarz Górnika Martin Chudy.
W drugiej połowie Lech dalej atakował, swoje niemal stuprocentowe okazje mieli Johannsson, czy Salamon, który dobijał strzał Ramireza z rzutu wolnego, jednak tylko w słupek. Kolejne akcje także wprowadzonych po przerwie Tiby i Skórasia lądowały albo w rękach Chudego, albo za boiskiem. Kiedy wydawało się, że gol dla Lecha jest kwestią czasu, swoją akcję zrobili Górnicy. Po kilku podaniach w dogodnej sytuacji znalazł się Nowak, który bez namysłu pokonał z dystansu stojącego bezradnie Holendra. Goście się obudzili i do końca spotkania napierali na Lecha. W końcówce doskonale między słupkami spisywał się van der Hart, który bronił coraz trudniejsze uderzenia rywali. Ostatecznie zakończyło się remisem, który dał 11. miejsce Lechowi Poznań na koniec sezonu, co z pewnością nie zostanie dobrze odebrane wśród kibiców w Wielkopolsce, co zresztą pokazali zebrani się fani Kolejorza na stadionie. Górnik zakończył zmagania niewiele wyżej i też nie może być zadowolony ze swojej postawy w tym sezonie.