Po nieudanej dla obu zespołów poprzedniej kolejce nie mogło zabraknąć zmian w wyjściowych jedenastkach. Trener Nenad Bjelica dokonał aż pięciu zmian w swojej drużyny względem poprzedniego meczu, Tadeusz Pawłowski także dokonał kilku korekt ustawiając zespół od pierwszych minut znacznie bardziej defensywnie niż zwykle.
Pierwsza polowa zdecydowanie należała do gości, Śląsk wygrywał górne piłki w polu karnym przeciwnika stwarzając realne zagrożenie pod bramką Buricia. Lech nie potrafił się przebić w pierwszych minutach gry, natomiast pierwszą groźną akcję Kolejorz zawdzięcza parze defensorów Śląska, którzy bez problemu dali sobie zabrać piłkę przez Gytkjaer, niestety dla Lecha ten uderzył wprost w bramkarza. Drużyna z Wrocławia nie ustępowała w atakach i wykorzystywała bierną postawę Lecha wymieniając krótkie podania w ataku pozycyjnym. W 15. minucie meczu boisko musiał opuścić debiutujący w pierwszym składzie Elvir Koljic, który ucierpiał kilka minut wcześniej w starciu z Pawelcem. Śląsk jednak przeważał w każdym elemencie gry, stwarzał sobie kolejne sytuacje po stałych fragmentach,ale nie potrafił pokonać bramkarza przeciwnika. Jedyną groźną akcją w drugiej części pierwszej połowy ze strony Lecha była próba Gajosa, który rozegrał piłkę na prawą stronę do Gumnego, który dośrodkował piłkę z powrotem na głowę kapitana poznańskiej drużyny, jednak jego strzał przeleciał obok słupka.
Lech za to mocno rozpoczął drugą część spotkania. Już kilka sekund po pierwszym gwizdku nadarzyła się okazja do otwarcia wyniku. Piłka ponownie trafiła do Roberta Gumnego, który dośrodkował w pole karne, a tam znakomitym strzałem z woleja popisał się Radut, niestety Słowik rozgrywał kolejne fenomenalne spotkanie i obronił ten strzał bez większych problemów. Ataki gospodarzy nie ustępowały, zepchnęli oni wrocławską drużynę do głębokiej defensywy nie pozwalając na opuszczenie własnej polowy boiska. Następna okazja do zdobycia bramki przytrafiła się już w 55.minucie, kolejny raz dośrodkowywał Gumny, tym razem piłkę próbował uderzyć Gytkjaer, lecz uprzedził go Tarasovs wybijając piłkę głową na rzut różny. Lechici nie ustępowali w nękaniu przeciwnika, ale defensywa Śląska pozostała nieugięta aż do 80.minuty meczu. Kolejny stały fragment dla drużyny gospodarzy, do piłki podszedł Radut, dośrodkował w pole karne prosto na głowę Choblenki, który nie dal szans przy strzale bramkarzowi i otworzył wynik spotkania. Śląsk nie czekał długo z odpowiedzią, już dwie minuty później wyprowadził kontrę dającą wyrównanie. Kamil Vacek obsłużył genialnym podaniem Marcina Robaka, który najpierw minął bramkarza gospodarzy, a następnie uderzył piłkę pomiędzy dwoma obrońcami nie dając im szans na skuteczna interwencje, ta trafiła do bramki dając wyrównanie w meczu. Wynik stał się znowu niekorzystny dla Lechitów, którzy ruszyli w końcówce resztkami sił na rywala, próbując odmienić losy tego pojedynku. I to się udało, bramkę po zagraniu od Vujadinovicia zdobył Gytkjaer, gol początkowo nie został uznany, ponieważ sędzia liniowy sygnalizował pozycje spaloną, na szczęście do akcji wkroczył VAR. Po konsultacji arbitrów gol został uznany, a wynik spotkania ustalony w 89.minucie na 2:1 dla gospodarzy, który odrobili część strat do warszawskiej Legii przed bezpośrednim pojedynkiem.