Pod nieobecność chorego Kamińskiego, który z powodu choroby nie przyjechał nawet pod Wawel, miał mniejszą siłę rażenia i choć częściej miał piłkę przy nodze, to jednak nie stwarzał tak groźnych akcji jak Wisła, dla której bramkę powinien zdobyć już w 27. minucie Colley, ale trafił wprost w Bednarka. Kolejorz, zwłaszcza po pół godzinie, długimi momentami zamykał gospodarzy na ich połowie. Jedyne, na co go było jednak stać pod bramką, to główka Kownackiego po podaniu Amarala, którą obronił Biegański. To Kownaś zastąpił na lewym skrzydle Kamińskiego, a rolę młodzieżowca w ekipie Macieja Skorży pełnił Skóraś. Z kolei w Wiśle rolę reżysera Jerzy Brzęczek powierzył Fernandezowi, w związki z czym na prawe skrzydło powędrował Savić. Tuż przed końcem regulaminowego czasu pierwszej połowy Wiśle popłaciła waleczność Polatenovicia, który poradził sobie z duetem Kownacki – Pereira, by podać do Savicia, a ten od razu obsłużył Ondraszka, który z lewej nogi umieścił piłkę w okienku.
Wielką pracę dla Wisły wykonywał Poletanović, który nie tylko stabilizował jej drugą linię, ale też wykonywał piekielnie groźne kornery. Między 67. a 70. min wypracował ich pięć z rzędu jeden po drugim. Lech nie mógł wyjść z tego oblężenia, chociaż za każdym razem piłka była adresowana na pierwszy słupek. Przy pierwszym rzucie rożnym Ondraszek zgrał piłkę głową i trafił w poprzeczkę! Ale po rzucie rożnym zagroził też Lech, gdy minimalnie obok słupka główkował Marchwiński. Najlepszą okazję do wyrównania miał jednak Ishak, który po rajdzie Czerwińskiego z siedmiu metrów wypalił nad poprzeczkę! Bohaterem Lecha stał się jednak Milić, który ładnym, technicznym strzałem, niemal w ostatniej sekundzie, doprowadził do wyrównania!