To było naprawdę dobre spotkanie. Zakończenie świątecznej kolejki można zdecydowanie zaliczyć do tych udanych.
W Gdańsku gospodarze wygrali 3:1 i pewnie zmierzają w górę tabeli. Do trzeciego Rakowa brakuje im tylko jednego oczka, choć trzeba pamiętać, że częstochowianie nie rozegrali swojego meczu w tej kolejce. Niemniej dzisiejsza gra pokazała obliczę Lechii, którego brakowało od dawna. Ofensywna gra, dominacja, piękne bramki. Było to co najlepsze.
Strzelanie rozpoczęło się już w 6 minucie. Łukasz Zwoliński pięknym strzałem z dystansu pokonał Hładuna. W drugim kwadransie do bramki trafił Maloca, a w doliczonym czasie gry wyrównał Szysz. Po przerwie na listę strzelców wpisał się jedynie Udovicić, ale sytuacji nie brakowało. Obie strony do samego końca chciały zagrozić bramce rywali, ale na drodze stawali golkiperzy lub brakowało precyzji.
Piotr Stokowiec może więc spokojnie zacząć przygotowywać się do następnej kolejki. Dzisiaj grało praktycznie wszystko. Cieszy na pewno forma skrzydłowego, który trafił do Gdańska z Zagłębia Sosnowiec. Do tego młody Biegański idealnie wypełnia brakującą lukę jaka była w zeszłym roku, a dzisiejszy mecz pokazał, że w przyszłym sezonie może być pewniakiem do wyjściowego czasu. Ważny jest też skok jakościowy obrony, gdzie Maloca gra jak za dawnych lat.
Tak wesoło nie jest na Dolnym Śląsku. Choć Szysz, Starzyński czy Drazić mają dużo jakości, to ciągle czegoś brakuje. Czasami pierwszemu zabraknie niewiele do pięknej bramki, a drugi zachowa się zbyt egoistycznie. Czasami po prostu obrona popełni jakiś prosty błąd, albo będzie nie istnieć jak Stoch na boisku. Czym to jest spowodowane? Tego chyba nie wie nikt.