Mecz przyjaźni pomiędzy Śląskiem Wrocław, a Lechia Gdańsk rozpoczynał 16.kolejkę Lotto-Ekstraklasy.
Obie drużyny od początku spotkania bardziej skupiały się na defensywie i wybadaniu przeciwnika, niż na szaleńczych atakach. Śląsk jako pierwszy zaczął stwarzać zagrożenie pod bramką rywala głownie poprzez stałe fragmenty gry kierowane w stronę Igora Tarasovsa, jednak rosły defensor nie potrafił celnie uderzyć w kierunku bramki. Lechia odpowiedziała na ataki gospodarzy groźnym strzałem Wolskiego jednak równie dobra interwencją popisał się Jakub Wrąbel parując piłkę na rzut różny.
Stały fragment gry z lewej strony, dośrodkowanie w drugie tempo na wbiegających zawodników Lechii, które zostało wybite wprost pod nogi Nalepy, a obrońca gości uderzył z pierwszej piłki na tyle mocno by przełamać ręce strzegącego bramki Jakuba Wrąbla i otworzyć wynik meczu.
Zdobyta bramka nie zmieniła sposobu gry obu zespołów. Śląsk powoli konstruował akcje co poskutkowało kolejnym rzutem wolnym, do którego tym razem podszedł Djordje Contra i mocno uderzył, jednak strzał byłego zawodnika KGHMu obił tylko poprzeczkę. Natomiast Lechia dalej stosowała wysoki pressing w okolicach kola środkowego, co poskutkowało odbiorem piłki w tej strefie, a rozpędzony Lukas Harassin bez problemu minął Piotra Celebana i wyszedł sam na sam z bramkarzem, podwyższając prowadzenie swojej drużyny.
Wrocławianie jednak nie odpuszczali. Jeszcze na kwadrans przed końcem pierwszej połowy po dośrodkowaniu z lewej strony do futbolówki dopadł Damian Gąska, jednak sytuacyjny strzał zawodnika sprowadzonego z Wigier Suwałki po raz kolejny obił poprzeczkę Almerovicia. Kolejna szansa na zdobycie bramki kontaktowej nastąpiła po rzucie rożnym. Piłkę dośrodkowywał wcześniej wspomniany Gąska wprost na głowę Wojciecha Golli, który nie kryty przez żadnego z obrońców oddal strzał głową, po którym futbolówka po raz trzeci obiła obramowanie bramki gości w pierwszej części gry.
Pomimo korzystnego wyniku goście nie postanowili się cofnąć i dalej umiejętnie blokowali wrocławian w środkowej strefie uniemożliwiając im skuteczne rozgrywanie piłki, jednak podopieczni Tadeusza Pawłowskiego po pewnym czasie zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce, ale by skutecznie zagrozić bramce Alomerovicia brakowało dokładności w końcowej fazie ataku. Wraz z upływem minut wrocławianie coraz mocniej naciskali na rywala i po kolejnej składnej akcji z prawej strony futbolówkę dogrywał do Arkadiusza Piecha – Marcin Robak – jednak i tym razem piłka uderzyła w obramowanie bramki.
Do końca spotkania po kolejnym błędzie defensywy gospodarzy do świetnej sytuacji doszedł Flavio Paixiao, który po długim rajdzie wyszedł sam na sam z bramkarzem, niestety dla kibiców z Gdańska zbyt długo zwlekał on z oddaniem strzału i w ostatniej chwili swój błąd naprawił Wojciech Golla wybijając piłkę wślizgiem spod nóg Portugalczyka. Ostatnia groźna akcja miała miejsce na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, futbolówkę uderzał wprowadzony wcześniej na boisko Szczepan jednak i tym razem piłka trafiła w poprzeczkę, a wynik meczu nie uległ zmianie.