statystyki

Legia nieprzekonująca, ale zwycięska. Warszawianie zapewniają sobie przynajmniej drugie miejsce na koniec roku

Legia po raz drugi z rzędu rozgrywa „mecz kolejki”. Kto oglądał zeszłotygodniowy „hit”, starcie na szczycie tabeli, chyba nie miał zbyt wielkich oczekiwań co do dzisiejszego meczu. I słusznie.

Legia była znów „wyrachowana”. Legia znów osiągnęła swój cel – tydzień temu nie pogłębiła straty do liderującej Lechii, dzisiaj zdobyła trzy punkty. Mistrzowie Polski co prawda strzelili dwa gole, jednak ciężko powiedzieć, że na ich grę, lub ogólnie na mecz patrzyło się z niekłamaną przyjemnością. No, może poza pewnymi wyjątkami – były nimi akcje bramkowe. Przy pierwszym trafieniu fenomenalną asystą popisał się Dominik Nagy, który doskonale obsłużył wbiegającego w pole karne Kulenovicia, zaś przy golu numer dwa Szymański popisał się niezłym rajdem na prawym skrzydle i jeszcze lepszym dośrodkowaniem do Carlitosa.

Piast? Patrząc na listę nieobecnych – Badia, Mak, Papadopulos, Valencia – nie powinno dziwić, że miał problemy z przodu. Gospodarze nie pozwolili gliwiczanom niemalże na nic – i za to słowa uznania. Tak samo, jak za kolejne trzy punkty, jak za kolejne czyste konto. Nie można jednak powiedzieć, że dobrze się ten mecz oglądało (choć i tak lepiej, niż spotkanie z Lechią). W futbolu punkty jednak są przyznawane nie za wrażenia estetyczne – w przeciwnym razie warszawianie nie byliby na drugim miejscu w tabeli z przewagą 4 punktów nad trzecią Jagą.