Śląsk Wrocław przegrał z Legią Warszawa na wyjeździe 0:1 w ostatnim meczu 24. kolejki PKO Ekstraklasy. WKS nie przełamał trwającą od ponad dekady passę meczów bez wygranej przy Łazienkowskiej. Wrocławianie przez ponad 90 minut nie stworzyli sobie ani jednej dogodnej okazji.
Pierwsza połowa to wyjątkowo bezbarwne zawody, nawet jak na naszą ekstraklasę. Legia Warszawa nie oddała ani jednego celnego strzału, a Śląsk… w ogóle nie oddał strzału, oczy bolały, więc przejdźmy do drugiej połowy…
Początek drugiej odsłony zwiastował nieco lepsze widowisko, no ale o gorsze byłoby wybitnie trudno. Jedni i drudzy musieliby chyba położyć się na murawie. Z upływem kolejnych minut to Legia przejmowała inicjatywę, lecz długo nie przekładało się to na nic konkretnego. Dopiero w 69. minucie Josue zagrał z pierwszej piłki do wychodzącego na czystą pozycję Wszołka, Szromnik wyszedł daleko od bramki, ale nie poszedł do końca i został przelobowany przez byłego reprezentanta Polski. To był jeden jedyny cios, po którym wrocławianie już się nie podnieśli.
Dopiero po stracie bramki Magiera zaczął dokonywać zmian, mimo że gra się nie układała, a jego zespół nie był w stanie w żaden sposób zagrozić bramce Miszty. Legia się nie namęczyła, ale Śląsk nie zrobił nic, by jej zagrozić i wykorzystać słabość mistrza Polski. Był bezradny, długimi fragmentami wręcz nieporadny i nie zasłużył na nic. Dla WKS-u to ósmy z rzędu mecz bez zwycięstwa i szóstka porażka w tym okresie. Pozycja trenera Magiery jeszcze nigdy nie była tak słaba, jak obecnie.